Znaczna część społeczeństwa nie dostrzega jednak tych małych rewolucji, które na przestrzeni ostatnich dekad stały się czymś naturalnym i skutecznie pozbawiły nas ekscytacji wielkimi skokami. Równocześnie w tym tkwi ich największa siła.
W dzisiejszym świecie trudnością nie jest sama praca nad ulepszaniem wielu aspektów naszego życia, ale przede wszystkim nadążanie za nimi i odpowiednie przyswajanie.
Wyobraźmy sobie, że na nowe rozwiązanie w technologiach smart przyszło by nam czekać dekadę, a wówczas na rynku prezentowałby się produkt z setką nowych możliwości i ceną na poziomie nieosiągalnym dla przeciętnego konsumenta. Byłoby to uciążliwe, ale jakże emocjonujące, gdy oczekiwany od lat produkt wreszcie pojawia się na rynku. Nasza nowoczesność poszła zupełnie inną drogą. Drogą oswajania nas z nowym za pomocą częstych terapii szokowych.
Świat zbudowany ze smartfonów
Taksówka, jedzenie, fryzjer, lekarz, koncert, kino i wiele, wiele więcej. Możemy zamówić, umówić, zarezerwować i zapłacić za pomocą smartfona. Tego samego, który pomaga nam znaleźć szybszą drogę do domu czy puste miejsce parkingowe. Tym samym urządzeniem możemy dzwonić, pisać wiadomości, korzystać z komunikatorów i maila. Wszystko w jednym miejscu.
Nasze smartfony urosły. Nie tylko wymiarowo, ale też pojemnościowo. Mieścimy w nich znacznie więcej danych i aplikacji. Możemy pozwolić sobie na kontrolowanie za ich pomocą kolejnych obszarów naszego życia i korzystanie z możliwości, których obecność na naszych smartfonach była ograniczona właśnie ich pojemnością.