W Polsce w ramach programu „Intel Teach" przeszkoliliście ok. 80 tys. nauczycieli, to ok. 12 proc. ogółu. Celem jest objęcie programem 100 proc.?
Mamy nadzieję, że tak będzie. Może nie całe 100 procent, ale zdecydowaną większość. W Portugalii w 2008 r. około 8 proc. nauczycieli miało rodzaj certyfikatu nauczania w zmienionych warunkach, dwa lata później – 90 proc. W 2008 r. na jeden komputer przypadało dziewięcioro uczniów, w 2010 r. – już tylko dwoje. Dostęp do Internetu gospodarstw domowych wzrósł w tym okresie z 43 do 70 proc. Dotychczas liczba przeszkolonych nauczycieli na całym świecie, w ponad 70 krajach, przekroczyła 12 milionów, na czym skorzystało ponad 300 mln uczniów.
Poruszył pan problem infrastruktury ICT w szkołach. Jak to, według pana obserwacji, wygląda w polskich placówkach?
Oczywiście, o dobrym wdrożeniu technologii w szkole można mówić wówczas, gdy zawiera ona trzy podstawowe elementy – szerokopasmowy Internet, wysokiej klasy oprogramowanie oraz komputery i inne urządzenia dla nauczycieli i uczniów. Z tym że Internet można zastąpić dobrymi serwerami, które są w stanie pomieścić treści potrzebne do nauczania każdego przedmiotu. Trudno mi jednak oceniać postępy polskich szkół w tym zakresie, choć widzę tu duże zrozumienie, że takie potrzeby powinny być pilnie zaspokajane.
Czy nowoczesne technologie nie powodują u dzieci niechęci do nauki? Skoro można dowiedzieć się wszystkiego za jednym kliknięciem, to po co mieć tę wiedzę w głowie?
Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Nowe otoczenie zachęca do nauki, wzmacnia ciekawość świata i powoduje, że może ona być szybciej zaspokojona.