Freyn to jeden z tych światowych arcymistrzów, którzy potrafią skroić zarówno świetną komedię o kulisach teatru, jak i psychologiczny thriller o świecie polityki.
Punkt wyjścia „Demokracji” jest następujący: w 1969 r. kanclerzem Niemiec zostaje Willy Brandt – charyzmatyczny przywódca, późniejszy laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Za twarzą polityka porywającego tłumy kryje się człowiek, który za każdy sukces płaci depresją. W odosobnieniu. Otoczony pozornie zaufanymi współpracownikami, nie domyśla się, że w jego najbliższym otoczeniu pracuje szpieg.
Dla autora nie była to jednak wyłącznie historia polityczna. Stworzył moralitet na temat ludzkości i natury człowieka.
– Szpiegostwo jest trafną metaforą naszych czasów – powiedział Micheal Freyn. – Bezustannie obserwujemy innych, oceniamy ich uczucia i motywy postępowania. Musimy tak robić, bo to jedyny sposób, żeby przeżyć wśród innych ludzi.
Na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu oglądamy męski świat, którego polityka jest tłem. Dziesięciu mężczyzn walczy o władzę, wyborców i miejsce w historii. Przede wszystkim jednak walczą sami z sobą – o dobre samopoczucie.