Poznań od nowa

Trend musiał się w końcu odwrócić. Po latach budowania osiedli gdzieś na obrzeżach miasta deweloperzy dostrzegli wreszcie, że tworzenie ogrodzonych gett z dala od centrum jest rozwiązaniem dalekim od ideału.

Publikacja: 01.06.2015 17:03

Bo jednak nie wszyscy wybierając mieszkanie, zwracają uwagę na odległość dzielącą własne lokum od galerii handlowej i nieprzytomnie zapchanych w godzinach szczytu tras przelotowych. Że wielu ludziom bardziej odpowiada to, że w sąsiedztwie zamiast sklepu Żabka jest rynek ze świeżymi warzywami lub istniejąca od początku wieku piekarnia. Że ważniejsza od rachitycznego parku z pięcioma drzewami oraz brudnym strumieniem jest niewielka odległość do biblioteki, kina i teatru.

W efekcie zaroiło się od nowych mieszkaniowych inwestycji na Jeżycach, kultowej poznańskiej dzielnicy, nowe kamienice powstają w sąsiedztwie Starego Rynku, sporo buduje się na Wildzie, która w świadomości poznaniaków jest dzielnicą przemysłową, a to jeden z tych zakątków miasta, którego mieszkańcy mają do dyspozycji najwięcej terenów rekreacyjnych.

Okrutnie mnie to cieszy, bo to nowe inwestycje mieszkaniowe w centrum miasta, a nie zaklęcia i biadolenie, zahamują proces wyludniania się centrum, z którym mieliśmy do czynienia od kilku lat. Wydaje się, że ten trend został jeśli nie przełamany, to wyhamowany. I trzeba na to chuchać i dmuchać.

Nowe budynki mieszkaniowe to nie wszystko. Trzeba też chuchać i dmuchać na enklawy, których kilka już w mieście mamy. Na miejsca, które wyciągają poznaniaków z domu w publiczną przestrzeń. Choćby na piękniejącą ulicę Taczaka, na cudne knajpki na Jeżycach, na Śródkę w rejonie mostu Jordana z sąsiedztwem katedry i Bramą Poznania, urokliwą uliczką Ignacego Posadzego z rezerwatem archeologicznym Genius Loci. Gdyby tak jeszcze udało się ożywić ulicę Mielżyńskiego, której kamienice trochę przypominają barcelońskie, ale samej ulicy brakuje katalońskiej lekkości i zawirowania.

To wszystko trzeba, ale miasto zmieniają nie tyle budynki, ile ludzie. Młodzi. Świeża krew. A tej brakuje miastu także ze względu na decyzję władz Uniwersytetu Adama Mickiewicza, które przed laty zamarzyły sobie o kampusie na dalekim Morasku. Może i wygodnym, ale nie „miastotwórczym". Na szczęście nie wszystkie uczelnie poszły tym tropem. Imponująco rozwija się Politechnika Poznańska, nowymi budynkami pysznią się studenci Uniwersytetu Ekonomicznego. I na niewygodę nie narzekają.

Gdyby tak jeszcze odważniej w przestrzeń miasta wychodziły instytucje publiczne – muzea, teatry, biblioteki...

Autor jest dziennikarzem, autorem kilku książek, w tym „Gierek. Człowiek z węgla"

Bo jednak nie wszyscy wybierając mieszkanie, zwracają uwagę na odległość dzielącą własne lokum od galerii handlowej i nieprzytomnie zapchanych w godzinach szczytu tras przelotowych. Że wielu ludziom bardziej odpowiada to, że w sąsiedztwie zamiast sklepu Żabka jest rynek ze świeżymi warzywami lub istniejąca od początku wieku piekarnia. Że ważniejsza od rachitycznego parku z pięcioma drzewami oraz brudnym strumieniem jest niewielka odległość do biblioteki, kina i teatru.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego