Po wygranym 2:1 meczu z Lechią w Gdańsku Lech utrzymał pierwsze miejsce w tabeli ekstraklasy, z przewagą dwóch punktów nad Legią, na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek. Kiedy ten numer „Życia Wielkopolski" trafi do rąk czytelników, będzie już wiadomo, czy Lech tę przewagę utrzymał.
Maciej Skorża na wszelki wypadek wyłączył telefon. Nie chciał analizować, oceniać szans, obiecywać. W umowie ma zapisany zakaz udzielania dziennikarzom wywiadów przez telefon. W jego fachu lepiej za dużo nie mówić. Trzy lata temu, kiedy Skorża był trenerem Legii, też wydawało się, że ma tytuł mistrza w kieszeni. Ale końcówka sezonu okazała się dla Legii zabójcza. Przegrała właśnie w Gdańsku i ostatecznie zajęła trzecie miejsce.
Teraz sytuacja wydawała się trudniejsza, ale, co podkreśla m.in. były reprezentacyjny piłkarz, agent Roberta Lewandowskiego Cezary Kucharski: „Maciek Skorża jest już innym trenerem, coraz bardziej doświadczonym, w każdym sezonie lepszym". Tę opinię podziela wielu innych fachowców. Nie mówi się już o Skorży, że ma szczęście, ale wie co zrobić, aby szczęściu pomóc.
Legia na wagarach
Jego kariera jest nietypowa. Chłopak z Radomia grał najpierw w drużynie juniorów tamtejszego Radomiaka. Odstawał jednak od kolegów, a w dodatku miał wydolność słabszą niż oni. W wieku 12–13 lat postanowił, że zostanie trenerem.
– W Radomiu nie było wielkiej piłki – opowiadał. – Urywałem się ze szkoły, jechałem pociągiem sto kilometrów do Warszawy, żeby obejrzeć na treningu lub w meczu moich ulubionych piłkarzy Legii: Jacka Kazimierskiego, Dariusza Dziekanowskiego, Andrzeja Buncola.