Jednak aż do XIX wieku pozostawały wierne dwóm zasadniczym celom, dla których powstały, czyli nauczaniu młodzieży oraz prowadzeniu badań naukowych. Od co najmniej 50 lat istnieje nowa, trzecia misja kształtowana w relacjach z otoczeniem szkoły wyższej, której elementem jest generowanie m.in. nowych technologii i ich implementacja w życiu gospodarczym oraz społecznym. Tak definiuje się uniwersytety trzeciej generacji (których nie należy mylić ze skądinąd bardzo pożytecznymi uniwersytetami trzeciego wieku) czy uniwersytety przedsiębiorcze. Czy poznańskie uczelnie wcielają w życie współczesne koncepcje rozwojowe, charakterystyczne dla tych instytucji w Europie i na świecie?
Boom edukacyjny ostatnich lat spowodował znaczący wzrost odsetka społeczeństwa z wyższym wykształceniem. Już od lat nie stanowi ono przepustki do dostatniego i satysfakcjonującego zawodowo życia. I choć zmniejsza się liczba studentów, na uczelniach ciągle dalekie od realizacji pozostaje wyzwanie wysokiego poziomu jakości kształcenia, często utożsamiane (nie do końca słusznie) z dostosowaniem wiedzy i kompetencji absolwentów do wymogów rynku pracy. Oczywiste jest oburzenie profesury na hasło konieczności kształcenia praktycznego, nawet zawodowego, na tym poziomie (uczelnia to nie „fabryka" wyspecjalizowanych w danej branży fachowców). Zasadne są oczekiwania studentów dotyczące zdobycia w miarę szerokich horyzontów, ale też praktycznej wiedzy. Odpowiedzią jest tak trudny do osiągnięcia w naszej polskiej rzeczywistości rozsądny kompromis.
Jednocześnie jak zadbać o jakość studiów przy takiej masowości? Napotykamy tu klasyczny dylemat: ile egalitaryzmu, a ile elitarności; dylemat, który każda uczelnia rozwiązuje na swój sposób.
Obserwowane ostatnio coraz powszechniej rynkowe zjawisko „konkurencyjności" przypomina, że edukacja to swoisty rynek, na którym ważną rolę odgrywają popyt, podaż, cena i jakość. I nie możemy się na to obrażać. Uczelnie konkurują o studentów i wykładowców. Trudno się dziwić, bo znacząca część tzw. dotacji stacjonarnej z budżetu idzie za studentem. Można by przykładem Francji ogłosić rządowe kontrakty na wykształcenie odpowiedniej liczby absolwentów w określonych ramach czasowych. I w ramach przetargu kto przedstawi ofertę, że wyedukuje najlepiej i taniej, ten zdobywa kontrakt. Zdolność pisania dobrych wniosków byłaby na tym rynku żyłą złota...
Ale obok konkurencji coraz częściej obserwujemy też współpracę. Środowisko uczelniane Poznania powoli się konsoliduje. Mamy wspólne kierunki, specjalności studiów, środowiskowe studia doktoranckie. Coraz częściej tworzą się nowe, interdyscyplinarne, międzyuczelniane grupy badawcze, zdobywające duże środki na wspólne badania. W obszarze badań konieczna jest dalsza konsolidacja, gdyż bez współpracy, podziału zadań i kompetencji nie będziemy mogli konkurować o naprawdę duże pieniądze.