Sobotnie przedpołudnie na rynku w Przemyślu. Wojak Szwejk odlany z żeliwa pykał fajeczkę i trzymał kufel. Miś (przemyski herb i figura w fontannie) orzeźwiał się wodą. W takiej atmosferze siedzące na ławkach towarzystwo mijała żwawa pani, kłaniając się głową i zachęcając: – Szybko, szybko, chodźcie do biblioteki. – A dlaczego? – dopytywali odpoczywający na ławce. – Tam się dzieją same ciekawe historie – odpowiedziała, nie zatrzymując się, a nawet gdy popatrzyła na zegarek – przyspieszyła. – Chodźcie za mną – kobieta zniknęła w bramie, za którą schody prowadzą w górę, na dziedziniec Przemyskiej Biblioteki Publicznej.