Łatwo polubić książkę w ładnym pejzażu

Tradycją Bieszczadzkiego Lata jest zapraszanie autora książek dla dzieci oraz osoby związanej z regionem.

Publikacja: 21.06.2015 18:16

Dobre książki potrafią przyciągnąć tłumy

Dobre książki potrafią przyciągnąć tłumy

Foto: materiały prasowe

Sobotnie przedpołudnie na rynku w Przemyślu. Wojak Szwejk odlany z żeliwa pykał fajeczkę i trzymał kufel. Miś (przemyski herb i figura w fontannie) orzeźwiał się wodą. W takiej atmosferze siedzące na ławkach towarzystwo mijała żwawa pani, kłaniając się głową i zachęcając: – Szybko, szybko, chodźcie do biblioteki. – A dlaczego? – dopytywali odpoczywający na ławce. – Tam się dzieją same ciekawe historie – odpowiedziała, nie zatrzymując się, a nawet gdy popatrzyła na zegarek – przyspieszyła. – Chodźcie za mną – kobieta zniknęła w bramie, za którą schody prowadzą w górę, na dziedziniec Przemyskiej Biblioteki Publicznej.

Kryminalne południe

I tam właśnie w samo południe 13 czerwca zaczęło się spotkanie czytelników z Markiem Krajewskim, autorem kryminałów. Akcja jego książek zazwyczaj rozgrywa się we Wrocławiu, a właściwie w Breslau.

– W moim rankingu miast najważniejszy jest Wrocław, potem Lwów, gdzie urodziła się moja mama, a następnie malutkie nadmorskie miasto Darłowo, skąd pochodzi moja żona – wyliczał były naukowiec zapytany, czy istnieje szansa, by któraś z jego powieści opowiadała o Przemyślu.

To było trzecie tego dnia spotkanie z autorami książek, w trzecim, przedostatnim dniu 9. Bieszczadzkiego Lata z Książką. Marka Krajewskiego, a przedtem Michała Jagiełłę (taternika, pisarza i poetę), słuchała grupa Polaków z Lwowa, którzy przyjechali porozmawiać z polskimi literatami, dziennikarzami i językoznawcami, gośćmi wydawnictwa BOSZ, organizatora Spotkań.

– A czy pamięta pan, jak w języku niemieckim brzmi gwara lwowska, bo to są specyficzne, trudne do przetłumaczenia określenia – zapytała jedna ze słuchaczek Marka Krajewskiego.

– Zainspirowała mnie pani. Sprawdzę i dam znać, jeśli skontaktujemy się e-mailem – obiecał autor kryminałów.

Bieszczadzkie Lato z Książką wymyślił dziewięć lat temu Bogdan Szymanik, dyrektor wydawnictwa BOSZ.

– Tak rozumiem powinność wobec regionu, gdzie funkcjonujemy. Zależy mi na tym, by pobudzić choć odrobinę czytelnictwo w naszym regionie. Jeśli na spotkania z autorami przyjdzie kilkaset osób, to część z nich może zostanie z książkami na dłużej? Ważne jest także to, by młodzi skracali dystans w stosunku do znanych postaci, by nie czuli się gorsi, że mieszkają w małych miejscowościach. I tak się dzieje, dzieci chętnie zadają pytania, jest w nich wielka ciekawość świata – tłumaczy swoje motywy Bogdan Szymanik.

Spotkania to kiermasz książek (w tym także taniej, przecenionej) oraz spotkania z autorami. W tym roku w Rzeszowie, Lesku, Przemyślu i Sanoku z mieszkańcami rozmawiali: Jerzy Bralczyk, Marek Krajewski, Michał Jagiełło, Michał Olszański, Michał Ogórek, Chris Niedenthal, Krzysztof Potaczała, Marek Przybylik, Bogusława Sochańska, Agnieszka Taborska.

– Tradycją Spotkań jest zaproszenie autora lub autorki książek dla dzieci oraz osoby związanej z regionem – mówi Aleksandra Fałkowska-Dziedzic z wydawnictwa BOSZ. – Najbardziej żywe są spotkania z dziećmi, w ich organizację zaangażowane są biblioteki w miastach. W Sanoku spotkaniu z książką towarzyszą gry zespołowe w ogrodzie. Nie zależy nam, by była to masowa impreza, na którą przyjeżdżają celebryci. To mają być miłe i mądre spotkania.

Książka pomnikiem

Tradycyjnie już Lato otwierane jest w Lesku przy pomniku książki. Jego pomysłodawcą jest szef BOSZ. Pomnik stanął na ryneczku w 2008 roku, zaprojektował go Andrzej Pityński, rzeźbiarz mieszkający na stałe w USA.

Prof. Bralczyk, Michał Ogórek i Marek Przybylik odwiedzili imprezę kolejny raz. Michał Jagiełło był po raz pierwszy.

– Opowieści o górach i wyprawach wysokogórskich ustępują u mnie miejsca poezji – przyznał Jagiełło.

Prof. Jerzy Bralczyk, który w Sanoku – zapewne zainspirowany nazwą lokalnej potrawy – zastanawiał się, czy nazwa fuczek pochodzi od fuczenia i ofukiwania, przyznał, że najczęściej ludzie pytają o błędy i zasady. – Odpowiadam, że zdarzają się błędy, ale z języka przede wszystkim trzeba czerpać przyjemność – tłumaczył językoznawca.

Uzupełnieniem imprezy w Lesku był koncert Haliny Frąckowiak, a w Sanoku – spektakl „Dziadek" w wykonaniu Walnego Teatru. Współorganizatorem Spotkań są władze samorządowe miast.

Sobotnie przedpołudnie na rynku w Przemyślu. Wojak Szwejk odlany z żeliwa pykał fajeczkę i trzymał kufel. Miś (przemyski herb i figura w fontannie) orzeźwiał się wodą. W takiej atmosferze siedzące na ławkach towarzystwo mijała żwawa pani, kłaniając się głową i zachęcając: – Szybko, szybko, chodźcie do biblioteki. – A dlaczego? – dopytywali odpoczywający na ławce. – Tam się dzieją same ciekawe historie – odpowiedziała, nie zatrzymując się, a nawet gdy popatrzyła na zegarek – przyspieszyła. – Chodźcie za mną – kobieta zniknęła w bramie, za którą schody prowadzą w górę, na dziedziniec Przemyskiej Biblioteki Publicznej.

Pozostało 85% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego