Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak jest już niemalże symbolem osoby dojeżdżającej do pracy rowerem, i to bez względu na warunki pogodowe. Jednak w samej stolicy Wielkopolski popularyzacja na większą skalę tego środka transportu dopiero nabiera tempa.
– Jednym z priorytetów władz Poznania jest popularyzacja tego środka lokomocji. Dlatego powołaliśmy oficera rowerowego, którego zadaniem będzie najpierw przeprowadzenie dużego audytu stanu infrastruktury rowerowej w Poznaniu i zwyczajów rowerowych jego mieszkańców. Na tej podstawie przygotujemy działania na przyszłość, aby zwiększyć liczbę mieszkańców przesiadających się na rowery – mówi Paweł Marciniak, p.o. rzecznika prasowego Poznania.
Praca u podstaw
Przeprowadzone przez ratusz w 2014 r. badania pokazują, że tylko 4 proc. poznaniaków wybiera rower jako sposób dojazdu do pracy lub szkoły. – Chcę, żeby nowy cel został wyznaczony w tym roku, jesteśmy jeszcze przed miejską dyskusją na ten temat. Moim zdaniem przejmowanie przez rower 1 procenta ruchu rocznie, a więc dojście do ok. 9 proc. w 2020 r., jest jak najbardziej realnym celem. Upewniam się o tym każdego dnia, kiedy widzę, jak szybko zapełniają się kolejne stojaki przed urzędem miasta, których znowu trzeba dostawić więcej – zaznacza Wojciech Makowski, oficer ds. polityki rowerowej w urzędzie miejskim Poznania.
Jaka jest największa bariera w Poznaniu, która utrudnia rozwój komunikacji rowerowej? – Bardzo przeszkadza brak odpowiednich standardów infrastruktury rowerowej, które w Polsce każde miasto musi sobie pisać samo. Prawo krajowe o infrastrukturze rowerowej mówi bowiem bardzo niewiele i nie zabezpiecza przed powstawaniem bubli. Bez tych standardów aż strach coś zlecić do projektowania. Liczę, że uda się je przyjąć w ciągu trzech miesięcy – mówi Wojciech Makowski.
Nie tylko Poznań
W połowie 2014 r. sieć dróg rowerowych w Poznaniu liczyła około 120 km. Potrzeby są jednak znacznie większe. Miasto będzie stopniowo rozbudowywać Wartostradę, czyli drogę dla pieszych i rowerów wzdłuż rzeki, po obu jej stronach. – Spodziewamy się, że w ciepłych miesiącach będzie to bardzo uczęszczane miejsce rekreacji, ale przez cały rok będzie pełnić rolę podstawowej rowerowej osi północ–południe i za kilka lat będzie tak popularna jak droga wzdłuż Wisły w Krakowie czy wzdłuż brzegu morza w Gdańsku – uważa Wojciech Makowski.