Na czele ostatniego plebiscytu na najpopularniejszego sportowca Lubelszczyzny znaleźli się młociarz Paweł Fajdek i pływak Konrad Czerniak. Wkrótce potwierdzili słuszność tego wyboru, zdobywając medale w tegorocznych mistrzostwach świata. Fajdek wywalczył złoty, Czerniak – brązowy.
Ich pozycja jest oczywista, obaj są obecni w gronie najpopularniejszych od kilku lat. Nie mniej ciekawe jest jednak to, co się dzieje na kolejnych miejscach klasyfikacji najpopularniejszych – tam mocno trzymają się kobiety. Silne kobiety.
Wysoką pozycję zajmuje Justyna Marciniak, mistrzyni świata w karate tradycyjnym, zwyciężczyni plebiscytu z 2012 roku. Z ostatnich mistrzostw świata w Genewie przywiozła trzy medale. Zwyciężyła w konkurencjach fuku-go (dwubój, na który składają się walka i prezentowanie technik) oraz ko-go kumite. Do tego dołożyła brąz w kumite indywidualnym. Jak mówi, najbardziej cieszy złoto w fuku-go, bo oznacza obronę tytułu zdobytego dwa lata wcześniej podczas mistrzostw świata w Łodzi.
– Co mi zostało? Jeśli chodzi o tytuły mistrzowskie, to nic. Zdobyłam wszystko, co mogłam: mistrzostwo Europy i świata, Puchar Europy, Puchar Świata – wylicza Justyna Marciniak.
Po zejściu z tatami zawodniczka Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego stawia na nowoczesność medialną – swoim nazwiskiem firmuje portal poświęcony sportowi, odżywianiu i pięknu. Przedstawia metody treningowe, diety i trendy w modzie. „W moim towarzystwie zainspirujesz się sportowym stylem życia" – pisze Marciniak.
Zawsze wraca jednak na matę – poza własnymi treningami zajmuje się szkoleniem najmłodszych karateków. Z dobrym skutkiem, bo, jak mówią jej uśmiechnięci podopieczni, jest „miła, fajna, ładna i nie krzyczy". Chyba że podczas walki.
– Żyjemy w czasach kobiet silnych, niezależnych, prowadzących własne firmy. Wyszliśmy już ponad stereotyp, że kobieta nie może trenować sztuk walki – uważa Marciniak. – Trenujemy razem z mężczyznami, wylewamy tyle samo potu i każdy daje z siebie maksimum. Nie ma podziałów, nie ma oszczędzania. Kiedyś usłyszałam od przyjaciela, że podczas treningu ze mną trzeba się skupić tak samo, jak na treningu z mężczyzną, bo można się przeliczyć.