Teatr im. Osterwy wchodzi w nowy sezon z wyróżnieniem, jakim było zakwalifikowanie się do finału ministerialnego konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Wśród najlepszych spektakli znalazł się lubelski „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian" Ziemowita Szczerka w reżyserii Remigiusza Brzyka. Nagrodę aktorską otrzymał występujący w nim Daniel Dobosz. Przedstawienie zostanie zaprezentowane w Warszawie na listopadowym Festiwalu Nówka Sztuka.
– Bardzo cenię to, co robi w teatrze Remigiusz Brzyk – powiedział „Rzeczpospolitej" Artur Tyszkiewicz, dyrektor artystyczny w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. – To już jego druga realizacja na naszej scenie. Wcześniej wyreżyserował spektakl „Był sobie Polak, Polak i diabeł" Pawła Demirskiego nagrodzony na szczecińskim festiwalu Kontrapunkt. Był on też laureatem konkursu „Teatr Polska", co sprawiło, że pokazywaliśmy niełatwe przedstawienie w całym województwie lubelskim. To było piękne spotkanie z mieszkańcami małych ośrodków wokół Lublina, którego – nie ukrywam, na początku nieco się obawialiśmy. Tymczasem zaowocowało gorącymi dyskusjami o Polsce i Polakach.
„Przyjdzie Mordor i nas zje", prapremierowa adaptacja książki nagrodzonej „Paszportem Polityki", był jeszcze ostrzejszy.
– Żyjemy na pograniczu polsko-ukraińskim, wielu Ukraińców przebywa w Lublinie – mówi dyrektor Tyszkiewicz. – Skonfrontowanie się z prawdą, że Polacy leczą w kontaktach ze wschodnimi sąsiadami swoje kompleksy odczuwane w zetknięciu z Zachodem i często z irytującą wyższością podchodzą do Ukrainy – było dla niektórych widzów trudne do przyjęcia. Tym większa satysfakcja z nagrody.
Cztery premiery
Nadchodzący sezon w Teatrze im. Osterwy będzie wyjątkowy, ponieważ zamiast trzech premier odbędą się cztery.
– Byłoby z pewnością inaczej, gdyby nie brak małej sceny, na której można realizować kameralne, mniej kosztowne spektakle – wyjaśnia Artur Tyszkiewicz. – Od lat ubiegamy się o pieniądze, które umożliwiły otwarcie kameralnej sceny, również dlatego, że lubelski teatr jest chyba jedynym w kraju, który nią nie dysponuje. Dwa miejsca do gry pozwalają swobodniej kształtować repertuar. Spektakle na dużej scenie prowokują duże koszty, nawet jeśli scenografia jest skromna.