Widzowie tęsknią do wielkich historii

Staramy się tak myśleć o repertuarze, żeby nie przeganiać publiczności z teatru – mówi Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże.

Publikacja: 21.09.2015 20:45

Adam Orzechowski – od 2006 r. dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Wybrzeże ze scenami w Gdańsku i

Adam Orzechowski – od 2006 r. dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Wybrzeże ze scenami w Gdańsku i Sopocie. W 2008 r. powołał do życia Festiwal Wybrzeże Sztuki. Od 2000 do 2005 r. był dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy

Foto: materiały prasowe

Rz: Wybrzeże jest jedynym publicznym teatrem w Polsce, który pracuje w lipcu i sierpniu, przez całe wakacje. Jakie są efekty?

Adam Orzechowski: Zagraliśmy ponad 100 przedstawień, i to na kilku scenach, wszystkie przy 100-procentowej frekwencji. I nie graliśmy bajek o poranku. A po wrześniowym urlopie pierwszą premierą 2 października będzie „Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albeego w nowym przekładzie Jacka Poniedziałka, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego z gwiazdorską obsadą: Dorota Kolak, Mirosław Baka, Katarzyna Dałek i Piotr Biedroń. Planowaliśmy wystawienie głośnego tekstu Albeego już przed kilku laty, ale zdarzyły się komplikacje związane z prawami do sztuki. Albee wykreślił ze sztuki m.in. scenę sugerującą dokonanie aborcji przez jedną z bohaterek. Agencja reprezentująca Albeego zażądała dokonania nowego przekładu i Jacek Poniedziałek to zlecenie wykonał. Po raz pierwszy musieliśmy też przedstawić autorowi i agencji obsadę. Wysyłaliśmy po kilka zdjęć wszystkich aktorów i ich artystyczne biogramy, a także biogramy twórców. Nie było żadnych zastrzeżeń i dzięki temu możemy zaprosić na naszą premierę, która odbędzie się dokładnie pół wieku po polskiej prapremierze dramatu w Teatrze Wybrzeże w reżyserii Jerzego Golińskiego i scenografii Franciszka Starowieyskiego.

Z propozycją współpracy zwróciły się do Teatru Wybrzeże Uniwersytet Gdański i Instytut Badań Literackich, patronujący serii Reaktywacje, w której ukazały się tomy dramatów nieco dziś zapomnianych autorów. Jednym z nich jest Ireneusz Iredyński.

Rzecz związana jest z jego pierwsza sztuką, czyli „Męczeństwem z przymiarką" , która miała swoją prapremierę na naszej scenie sopockiej w roku 1960 i była jedną z pierwszych prac reżyserskich Jerzego Jarockiego, stojącego wtedy u progu wielkiej kariery. Przy okazji styczniowego uniwersyteckiego seminarium poświęconego dramatom Iredyńskiego spróbujemy teatralnie reaktywować jego dramaturgię. 15 stycznia 2016 roku odbędzie się czytanie „Męczeństwa z przymiarką", a także premiera „Kreacji" w reżyserii Jarosława Tumidajskiego ze scenografią Mirosława Kaczmarka.

To będzie kolejna już z polskich premier, po „Przedwiośniu", „Tresowanych duszach", „Faraonie" i „Murzynie warszawskim", który Wybrzeże przygotowało w związku z jubileuszem 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Co z repertuarem zagranicznym?

W lutym odbędzie się na Dużej Scenie premiera „Fahrenheit 451" według powieści Raya Bradbury'ego, na podstawie której w 1966 roku powstał film François Truffauta. Reżyserować będzie Marcin Liber, a scenariusz pisze Marcin Cecko. Tytuł nawiązuje do temperatury palenia papieru, a rzecz jest wizją społeczeństwa odciętego od tradycyjnej kultury gutenbergowskiej. Sytuacja wyjściowa jest następująca: książki znalazły się na indeksie, wszystko podporządkowano telewizji i nowym technologiom. Teraz książki jeszcze nie są zakazane, ale zdecydowanie coraz bardziej przechodzą do historii, a ludzką wyobraźnią rządzą multimedia, co jest także przyczyną licznych manipulacji. Trwają prace nad scenariuszem, ale niewykluczone, że znajdą się w nim również ślady porażających wizji Orwella. Generalnie można powiedzieć, że coś, co jeszcze niedawno było science fiction, staje się naszą rzeczywistością. Przybliżyła się też rzeczywistość mikropowieści Horace'a McCoya „Czyż nie dobija się koni", znanej też z nagrodzonej Oscarem ekranizacji Sydneya Pollacka. Premiera scenicznej adaptacji odbędzie się u nas w kwietniu.

Kto będzie reżyserować?

Wojciech Kościelniak, znany przede wszystkim z imponujących inscenizacji muzycznych. Tym razem zrealizuje spektakl niepozbawiony muzyki i tańca, nie będzie to jednak wersja musicalowa. Rzecz rozgrywa się w czasach wielkiego kryzysu, a młodzi ludzie pozbawieni szansy na pracę i zarobek zgłaszają się do udziału w morderczym tanecznym maratonie. Taniec jest dla nas tym ciekawszą metaforą, że współgra z rzeczywistością telewizyjnych talent show. Walczą w nim o swoją życiową szansę ludzie ambitni, utalentowani, ale też często pozbawieni wykształcenia, wiedzy o świecie – myślący, że wszystko im się należy. Mamy młodego bohatera pragnącego zostać reżyserem, mamy niespełnioną aktorkę, jest też stary manipulator, wyjadacz z branży rozrywkowej. Chcemy się przyjrzeć ludzkim ambicjom i słabościom, ujawniającym się w czasie różnego rodzaju wyścigów szczurów. W tle są media, sponsorzy, producenci, myślący o zysku dla siebie. Znamy ten świat.

Czy są plany dalszej współpracy z Eweliną Marciniak, która z powodzeniem wystawiła w Wybrzeżu „Amatorki" Jelinek i „Portret damy" Jamesa?

Rozmawiamy o przyszłorocznym tytule, a „Portret damy" ma zaproszenia na festiwale w Krakowie, Katowicach, Bydgoszczy i Rzeszowie. To dobry przykład rozwoju młodego twórcy. Ewelina otrzymała też nominację do Nagrody im. Konrada Swinarskiego przyznawanej przez miesięcznik „Teatr", a odtwórczyni roli Isabel Arher Katarzyna Dałek zyskała nominację do Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza dla najlepszej aktorki sezonu. Do tej samej nagrody w kategorii najlepszej roli męskiej byli nominowani Michał Jaros i Robert Ninkiewicz za kreacje młodego i starego Broniewskiego.

Dodajmy, że w spektaklu „Broniewski" w pana reżyserii, który w tym roku wygrał łódzki Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Wszystko to składa się na coraz mocniejszą pozycję Wybrzeża, która wiąże się z tym, by sprawdzając to, co najciekawsze w nowym teatrze, nie zapominać o gustach widzów.

Nagrody i festiwale są ważne, bo obecność na nich dobrze promuje teatr. Jednak najważniejsze jest to, by pamiętać o własnej widowni. Dlatego staramy się tak myśleć o repertuarze, żeby nie przeganiać publiczności z teatru. Nie da się ukryć, że widzowie tęsknią do wielkich historii i niebanalnych bohaterów, z którymi chcą się konfrontować. Ale też aktorzy marzą o podobnym repertuarze, o dobrze napisanych rolach. Nie chcą być wyłącznie częścią teatralnej machiny, która zaskakuje nową formą. Czekają na okazję, by pokazać swój talent, indywidualność, o co trudno bez wielkich ról i klasyki. Dlatego pod koniec sezonu próby „Wiśniowego sadu" Czechowa rozpocznie w Wybrzeżu Anna Augustynowicz. A już jesienią odbędzie się kolejna odsłona Festiwalu Wybrzeże Sztuki. Rozpocznie się pokazami „Koncertu życzeń" z udziałem Danuty Stenki (30 i 31 października). Wkrótce zostanie ogłoszony pełny repertuar.

—rozmawiał Jacek Cieślak

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break