Zawsze chętnie wracamy do Poznania

Poznań jest całkiem fajny - mówią Antoni Cepel i Marcin Płociennik. Ich 4-minutowy film „Day in Poznań" obejrzało od początku października prawie 30 tysięcy osób? Dlaczego wybrali Poznań? Czy w stolicy wielkopolski jest jeszcze coś do odkrycia?

Publikacja: 01.11.2015 10:00

Foto: materiały prasowe

Dlaczego film, a nie wiersz, poemat czy książka?

Tak naprawdę najpierw była muzyka, potem dopiero pojawił się film

Dość przewrotnie...

Tak, zaczęło się od muzyki, a film wyszedł nam trochę przez przypadek.

Szczęśliwy przypadek, bo wasz film obejrzało już ponad 28 tys. osób, a ich opinie są w większości pozytywne.

Ten pozytywny odzew nas trochę zaskoczył. Sami wiemy, że dość dużo jest w filmie do poprawy, ale to może już poprawimy podczas nagrywania kolejnego?

O to jeszcze was zapytam. Teraz jestem ciekawa, kto był twórcą filmu i skąd taki pomysł?

Wszystko zrobiliśmy my. Antek, ja i nasza koleżanka Kasia Adamczak. Antek grał z Kasią kiedyś w zespole i poprosił ją żeby nagrała dla nas kilka wokali. Słychać je w trakcie filmu. Muzyka też była naszym pomysłem. Na początku nagrałem gitary, a Antek dograł bębny. A skąd wziął się pomysł? Pewnego dnia zadzwonił do mnie Antek, bo przechodząc wieczorem przez Poznań pomyślał, że fajnie by było nakręcić film o naszym mieście. Stwierdziłem, że to świetny pomysł i tak się zaczęło. Była to spontaniczna decyzja, nie omawialiśmy jej dłużej niż 5 minut.

Dlaczego film jest o Poznaniu, a nie jakimś innym mieście?

Moja rodzina mieszka w Poznaniu od pokoleń, a Marcin jest z Lubonia. Znamy Poznań bardzo dobrze i zawsze chętnie do niego wracamy. Dobrze się tu mieszka, studiuje i pracuje. Może dziś tak się tego nie nazywa, ale czujemy coś w rodzaju patriotyzmu lokalnego. Wbrew wszystkiemu co się mówi o Poznaniu, my myślimy, że naprawdę nie jest tutaj tak źle! Wręcz przeciwnie, lubimy to miasto, widzimy jak się zmienia, chociaż zauważamy też jego słabe strony. Wad jednak nie chcieliśmy na filmie pokazywać i chyba nam się to udało.

Film trwa ok. 4 minut. Ile zajęło wam jego przygotowanie?

Oczywiście, materiału było o wiele więcej, a samą muzykę dobieraliśmy przez jakieś 3 miesiące. Ujęcia nagrywaliśmy na wakacjach, a zajęło nam to prawie miesiąc. Nie były to jednak ujęcia kręcone kamerą. Wcześniej nie mieliśmy zbyt dużego doświadczenia z nagrywaniem filmów, a ten wykonaliśmy dość nietypowo, bo zamiast otrzymać jednolite ujęcia, otrzymywaliśmy 24 zdjęcia na sekundę. Przez to dało się uzyskać dużo więcej szczegółów i kolorów. Za to przy montażu było dużo więcej pracy, bo każde zdjęcie musieliśmy osobno „obrabiać". Poszczególne sceny robiliśmy osobno, a całość montowana była już do gotowej muzyki. Zmontowanie całego filmu zajęło nam około pięciu miesięcy.

Czy były jakieś problemy podczas nagrywania?

Największym problemem był sprzęt, który praktycznie nie nadawał się do nagrywania filmu. Mieliśmy do dyspozycji aparat, statyw oraz tzw. slider czyli szynę, po której aparat mógł się poruszać. Slider był wykonany własnoręcznie przez wujka i tatę Antka. Wzbudził on duże zainteresowanie turystów z Hiszpanii, którzy akurat stanęli przy Farze, gdy mieliśmy nagrywać tam ujęcia. Aparat nie był zbyt wysokich lotów, dlatego tak mało ujęć zrobionych jest w nocy. Kolejnym problemem, a może raczej przeszkodą, było zdobywanie pozwoleń na nagrywanie. Żeby sfilmować wnętrza budynków, dostać się na ich dach lub w inne, ciekawe miejsce, potrzeba było zgody. Wtedy, w okresie wakacyjnym, wiele osób decyzyjnych było po prostu nieuchwytnych. Nie było to więc takie proste i kilku rzeczy nie udało nam się zrobić, bo nie udało się załatwić odpowiedniego pozwolenia.

Wróćmy do Poznania. Mieszkacie tutaj praktycznie od zawsze, znacie miasto od podszewki. Co wam się tutaj podoba, a co byście zmienili?

Korki! To byśmy zmienili na pewno, ale to oczywiście mówimy z przymrużeniem oka. Za mało jest też ścieżek rowerowych w samym Poznaniu. Poza tym, jeśli chodzi o możliwości, nazwijmy je artystyczne, bo to jest dla nas dość ważny temat, nie tylko Poznań ma z tym problem. W całej Polsce brakuje szans, aby artyści, którzy nie mają zaplecza finansowego, wybili się. Mimo wszystko jednak w Poznaniu dzieje się sporo, chociażby w Sali Wielkiej w Zamku. To prawda, że dość dużo zespołów omija Poznań, bo potrzebne byłyby tutaj większe sale, z dobrym nagłośnieniem i akustyką. Mimo tego małe zespoły dość dynamicznie działają w naszym mieście. Jeszcze jedną ważną sprawą są poznańskie uczelnie, które przez ostatnie lata mocno się rozbudowały i zakupiły sporo nowoczesnego sprzętu.

Czy macie jakieś filmowe plany na przyszłość?

Myślimy, aby pokazać Poznań od tej wspomnianej już artystycznej strony. Otrzymaliśmy kilka zapytań od osób, które działają w tej sferze i myślimy, że byłby to dobry pomysł, aby artystów działających na terenie Poznania również pokazać na krótkim filmie. Uwierzcie nam, w Poznaniu naprawdę nie jest źle i my Wam to pokażemy!

Rozmawiała Katarzyna Zarówna

Dlaczego film, a nie wiersz, poemat czy książka?

Tak naprawdę najpierw była muzyka, potem dopiero pojawił się film

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił