Obecny prezes Pewexu nie przypomina dyrektorów dawnego Przedsiębiorstwa Exportu Wewnętrznego z lat 80., ubranych w dwurzędowe garnitury i kolorowe krawaty. W niewielkim budynku na obrzeżach Pruszcza Gdańskiego przyjmuje mnie trzydziestoparolatek w koszuli w kratę, luźnych spodniach i z długą brodą. Zresztą cała firma jest niestandardowa. To Monster Media Group, znana z satyrycznych serwisów internetowych, jak Demotywatory.pl, Joemonster.org czy Mistrzowie.org. Od dwóch lat jej głównym projektem jest właśnie reaktywowany Pewex.
– To najbardziej wymagający i najtrudniejszy projekt – przyznaje Leśniak. – To zderzenie dwóch światów. Świat wydawcy jest wygodny, bo bazuje na sprzedaży reklam. Zarobienie na reklamie 100 tys. zł jest prostsze. W Pewexie, by zarobić tyle samo, trzeba wypuścić kilkaset paczek, trzeba mieć magazyny, zasoby. To zupełnie inna praca. Uczymy się.
Wygrały wspomnienia
Czterdziestolatki i starsi z pewnością pamiętają Pewexy jako sklepy luksusowe. W PRL, gdy brakowało praktycznie wszystkiego, sieć sklepów Przedsiębiorstwa Exportu Wewnętrznego stanowiła przepustkę do lepszego świata. Świata zachodnich kosmetyków, zabawek, ubrań, sprzętu RTV czy artykułów spożywczych. Do kupienia za dolary lub tzw. bony, co w praktyce oznaczało, że niewiele osób było na to stać. Choć oglądać mógł każdy.
Pewexy nie przetrwały zmiany systemu. Kiedy w latach 90. w każdym sklepie można już było kupić zachodnie towary, straciły rację bytu i upadły. Po tę właśnie markę sięgnął Sebastian Leśniak. W latach 90. zdobywał doświadczenie w prężnie rozwijającej się wtedy w Gdańsku Wirtualnej Polsce. Odszedł jednak z korporacji, by realizować swój projekt.
80 tysięcy produktów jest dziś dostępnych w sklepie internetowym Peweksu. Większość skierowana do młodych klientów.