Wielkie łowy na uczelniach

Profesor Paweł Mikołajczak, szef Instytutu Informatyki UMCS, ma problem. Na wydziale chcą się kształcić tłumy młodych ludzi, ale... nie ma ich kto uczyć.

Publikacja: 10.12.2015 20:00

Firma DataArt chce zatrudnić w Lublinie kolejnych 70 informatyków

Firma DataArt chce zatrudnić w Lublinie kolejnych 70 informatyków

Foto: materiały prasowe

– Moi studenci zarabiają dwa razy więcej niż moi asystenci, którzy na dodatek, jeśli w ciągu ośmiu lat nie zrobią doktoratu, zostaną wyrzuceni na bruk. Poza tym, skoro zaraz po studiach niektórzy absolwenci zarabiają więcej od profesorów, to proszę się nie dziwić, że nie ma kto pracować na uczelni – rozkłada ręce profesor Mikołajczak.

Już kilkakrotnie ogłaszał nabór na wolne etaty samodzielnych pracowników naukowych. Chętnych brak.

Dr inż. Marek Miłosz, prodziekan Wydziału Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Lubelskiej, również przyznaje, że do pracy na uczelni ciężko pozyskać nawet asystentów. Podobne problemy są na innych uczelniach.

Coraz więcej studentów

– Warunki kształcenia mamy dobre, mamy nowoczesny budynek, ale brakuje nam kadry. To może być jedna z barier dla rozwoju branży IT w Lublinie – uważa prof. Paweł Mikołajczak.

Tymczasem chętnych do studiowania informatyki jest coraz więcej. W Lublinie trzy publiczne uczelnie oraz dwie prywatne kształcą 2,8 tys. studentów. Z roku na rok więcej. Tylko Politechnika Lubelska w ubiegłym roku miała limit miejsc w wysokości 150 studentów, w tym roku zwiększyła go do 180, a ostatecznie przyjęła 221 chętnych.

Michał Grabowiecki, koordynator programu Lubelska Wyżyna IT, mówi, że lubelski rynek jest w stanie przyjąć każdą liczbę informatyków, ale posiadających doświadczenie i kompetencje.

– Firmy nie mogą budować zespołów wyłącznie na studentach, ale na doświadczonych i dobrze wykształconych informatykach – podkreśla Grabowiecki.

– Nie jesteśmy w stanie kształcić takiej liczby dobrych specjalistów, bo już podczas studiów niektórych studentów wysysa rynek – zauważa dr Marek Miłosz.

Prof. Paweł Mikołajczak narzeka zaś, że biznes żąda dobrze wykształconych, świetnych programistów, ale nie chce się dokładać do ich kształcenia.

Słaba współpraca?

Andrzej Sagan, dyrektor wydziału strategii i obsługi inwestorów Urzędu Miasta Lublin, przyznaje, że na styku biznesu i nauki jest sporo do poprawienia. Jego zdaniem uczelnie mają pewne schematy i wrodzony brak elastyczności, natomiast biznes oczekuje szybkich i elastycznych działań, które pozwolą błyskawicznie zarabiać pieniądze.

– Kontaktujemy się z pracodawcami i modyfikujemy programy nauczania w zależności od potrzeb, ale kształcenie wymaga czasu – twierdzi dr inż. Marek Miłosz. Zaznacza, że Politechnika Lubelska współpracuje z gronem niemal 40 przedsiębiorstw. Uzgadnia z nimi nowe programy studiów (choćby ostatnio aplikację mobilną), korzysta z ich oprogramowania, przedstawiciele biznesu prowadzą wykłady i seminaria, prezentują nowe technologie, dają wreszcie możliwość odbycia staży.

Pomysł na superwydział

Zdaniem prof. Zbigniewa Pastuszaka, dziekana Wydziału Ekonomicznego UMCS, szeroko rozumiany rynek informatyczny oczekuje już nie tylko kompetencji informatycznych, ale także językowych i społecznych. To wymaga nowego sposobu kształcenia studentów. W Lublinie zrodził się więc pomysł powołania międzyuczelnianego wydziału informatyki, do którego będą trafili najlepsi studenci i na którym będą uczyć najlepsi wykładowcy.

– Potrzebne jest zorganizowanie czegoś na kształt assessment center, instytucji, która jest w stanie najszybciej taką grupę potencjalnych pracowników wyselekcjonować, dokształcić i zaoferować konkretnemu pracodawcy. Potrzeba jednak pomocy samorządu oraz współpracy wszystkich uczelni wyższych i szkół zawodowych, a także wsparcia ze strony biznesu – mówi prof. Zbigniew Pastuszak.

– Te wydziały nie są tak silne z osobna, jak by mogły być jako całość. Problemem jest brak współpracy między tymi ośrodkami, podbieranie sobie kadry – przyznaje Mariusz Sagan.

Marek Miłosz sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. Zauważa, że może powstać monopol i zniknie współzawodnictwo podnoszące jakość kształcenia. Spadną wprawdzie koszty, bo będzie np. jeden wykład dla 400 studentów, a nie dwa dla 200, ale może się to odbić na jakości kształcenia. – Ujednolicą się też programy. Teraz mamy dwa uniwersytecki i politechniki. Temat jest trudny. Nie można go upraszczać, mówiąc, że robimy superuniwersytet i będzie lepiej – podkreśla.

Ekosystem musi okrzepnąć

Przedstawiciele uczelni i samorządu zgadzają się natomiast, że lubelski rynek IT ma dobre perspektywy.

– Ten ekosystem dopiero krzepnie. Potrzeba na to jeszcze dwóch, trzech lat. Jak będzie miał ustabilizowaną kadrę programistyczną i zarządzającą, będzie można posadowić tu bez ryzyka przegrzania rynku takich potentatów, jak IBM czy Microsoft. Na razie trzeba rozwijać ekosystem i przyciągać kolejne firmy – mówi Mariusz Sagan.

Miasto liczy, że rozwój rynku skłoni do powrotu do Lublina tych specjalistów, którzy niegdyś wyjechali za pracą. Pierwsi już wracają. Choćby Łucja Majczak-Burek, dyrektor oddziału Comarchu w Lublinie, który zatrudnia setkę informatyków.

– Tu skończyłam studia, potem dłuższy czas mieszkałam w Niemczech, później w Krakowie. Wróciłam jednak do Lublina, bo to już inne miasto. Działa tu wiele firm z branży IT, powstają start-upy, jest park technologiczny. No i młodzi, świetnie wykształceni informatycy – wylicza szefowa lubelskiego oddziału Comarchu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, r.horbaczewski@rp.pl

– Moi studenci zarabiają dwa razy więcej niż moi asystenci, którzy na dodatek, jeśli w ciągu ośmiu lat nie zrobią doktoratu, zostaną wyrzuceni na bruk. Poza tym, skoro zaraz po studiach niektórzy absolwenci zarabiają więcej od profesorów, to proszę się nie dziwić, że nie ma kto pracować na uczelni – rozkłada ręce profesor Mikołajczak.

Już kilkakrotnie ogłaszał nabór na wolne etaty samodzielnych pracowników naukowych. Chętnych brak.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego