W ciągu ostatnich trzech lat popyt na programistów zwiększył się o jedną trzecią. Ci najlepsi są wysysani przez globalne koncerny, a rodzime firmy mają duży problem ze znalezieniem pracowników. Zresztą, dotyczy to nie tylko programistów, ale całej branży technologiczno-informatycznej. Dolny Śląsk jest zagłębiem specjalistów i nie szczędzi sił, by przekonać ich do założenia własnych firm. Zachęca też naukowców, by ze swoimi pomysłami odważniej wychodzili na rynek.
– Problemem nauki nie jest jakość tego, co wymyślamy. Tu nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów, bo nasi informatycy to marka sama w sobie. Problemem jest to, że naukowcy nie są przyzwyczajeni do myślenia o komercjalizacji wyników badań – mówi Marek Girek, prezes Data Techno Park.
Strumień gotówki
Widać jednak, że symbioza nauki i biznesu postępuje, a wspomagają ją mechanizmy unijne. Nowa perspektywa na lata 2014–2020 zakłada dotowanie przedsięwzięć z zakresu tzw. inteligentnych specjalizacji. Dzięki temu fundusze unijne mają trafiać do perspektywicznych branż, na czym zyska innowacyjność polskiej gospodarki. Wśród obszarów wyłonionych dla Dolnego Śląska znajdują się m.in. technologie informacyjno-komunikacyjne oraz mobilność przestrzenna.
– W ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014–2020 na priorytet „Przedsiębiorstwa i innowacje" przeznaczono ponad 400 mln euro – wskazuje Zbigniew Dynak, dyrektor departamentu rozwoju regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Może być jeszcze lepiej
Wrocław plasuje się w czołówce polskich miast w zakresie pozyskiwania funduszy unijnych. Lepiej (uwzględniając ich wielkość) wypadają tylko Rzeszów i Trójmiasto – wynika z raportu firmy PwC. Eksperci zwracają też uwagę na dobrze zarządzany budżet miasta i wysoki rating kredytowy, który otwiera drzwi do wielu form finansowania. Duża liczba specjalistów i dogodne warunki do prowadzenia biznesu przyciągają również inwestorów zagranicznych. Jest ich zdecydowanie więcej niż przeciętnie w badanych miastach.