Rozważna miłość do tenisa

17-letni Kacper Żuk to wielki talent. Gra w Legii, już zdobył pierwsze punkty ATP i otrzymał powołanie do kadry na mecz Pucharu Davisa z Argentyną.

Publikacja: 23.02.2016 16:00

Ciężka kontuzja nauczyła Kacpra Żuka pokory i szacunku do ciężkiej pracy nie tylko na korcie, ale ró

Ciężka kontuzja nauczyła Kacpra Żuka pokory i szacunku do ciężkiej pracy nie tylko na korcie, ale również na siłowni, w sali gimnastycznej i na bieżni

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Grudzień 2013 roku, Sopot, drużynowe mistrzostwa Polski do lat 16. Legia jest faworytem, ale tytułu nie zdobywa. Lider drużyny Kacper Żuk po dwóch setach meczu półfinałowego schodzi z kortu. Płacze. Ból pleców jest nie do zniesienia. W nocy nie może zasnąć, środki przeciwbólowe ledwie uśmierzają mękę.

Po wielu diagnozach okazało się, że doszło do uszkodzenia kręgu L5. – Może stało się to z powodu błędu technicznego przy serwisie, może ze względu na wadę genetyczną. Wyglądało to bardzo niepokojąco. Dziś mówię o tym spokojnie, ale wtedy byliśmy pełni zwątpienia, nie wiedzieliśmy, czy Kacper jeszcze wróci do tenisa – opowiada jego ojciec i zarazem trener Artur Żuk.

Z piekła do nieba

Już wtedy, przed kontuzją, wyniki Kacpra przykuwały uwagę. Nauczony gry przez ojca w Nowym Dworze Mazowieckim, od zawsze zawodnik KT Legia, w Polsce w swoich kategoriach wiekowych do lat 12 i 14 był zdecydowanym numerem 1. Bez kompleksów radził sobie ze starszymi od siebie. Na olimpiadzie młodzieży w Łodzi, inaczej mówiąc mistrzostwach Polski do lat 16, dotarł do półfinału, będąc chłopcem o dwa lata młodszym. W Tennis Europe, czyli międzynarodowym tenisowym gimnazjum, wygrywał turnieje za turniejem, na zakończenie 2013 roku był na szóstym miejscu. Wyniki wskazywały na ogromny potencjał. W jednej chwili kontuzja kręgosłupa mogła przekreślić wszystko.

Zabieg operacyjny polegający na przeszczepie komórek macierzystych z biodra do uszkodzonego kręgu przeprowadził traumatolog Łukasz Antolak. Rodzice i zawodnik długo żyli w niepewności, jakie będą efekty chirurgicznej interwencji. Młody legionista przez trzy miesiące chodził w gorsecie, niemal codziennie uczęszczał na zabiegi rehabilitacyjne.

On sam nigdy nie dopuszczał do siebie myśli, że może żyć bez tenisa, bez sportu. Kontuzjowany, nie mogąc wziąć rakiety do ręki, przychodził z tęsknoty oglądać treningi i mecze kolegów. Pierwszy raz do treningu przystąpił po ośmiu miesiącach od występu w Sopocie. On, który ogrywał starszych od siebie, wracał do sportu, grając z trzy–cztery lata młodszymi dziećmi na obozie organizowanym przez ojca. Kiedy dzięki dzikiej karcie wystartował o Puchar Bohdana Tomaszewskiego i stanął do walki z rówieśnikami, nie dał rady. Bał się nawet zaserwować. Odpadł w pierwszej rundzie.

Ale kilka miesięcy później w Toruniu zdobył mistrzostwo Polski kadetów. Finał wygrał 6:0, 6:0. Zaraz po tym turnieju zadebiutował w ITF juniorów – Magnolia Cup w Szczecinie. Bez rozstawienia, wciąż z obciążającą pamięć niedawną kontuzją, zwyciężył i zdobył pierwsze punkty w rankingu, który selekcjonuje zawodników do wielkoszlemowych turniejów juniorów. Potem ograł wszystkich przeciwników na Słowacji, na Malcie, w Katarze dotarł do finału w Rumunii. Na początku tego roku znalazł się w pierwszej setce rankingu najlepszych juniorów świata, dostał się do turnieju głównego młodzieżowego Australian Open. Dziś jest 23. zawodnikiem w rankingu ITF. – Gdyby ktoś przewidział taką drogę wtedy, kiedy Kacper nie wiedział w ogóle, czy jeszcze weźmie rakietę do ręki, nigdy bym w to nie uwierzył– mówi Artur Żuk.

Porównanie z Janowiczem

– Można się zabawić i porównać wyniki Jerzego Janowicza w tym samym wieku i zawodnika z Nowego Dworu Mazowieckiego. W pierwszym międzynarodowym sezonie juniorskim Janowicz wygrał tylko jeden turniej, w Arabii Saudyjskiej, za to w drugim Janowicz dotarł do finału US Open, w którym przegrał z Ricardasem Berankisem, a w trzecim łodzianin grał w finale Rolanda Garrosa (porażka z Tajwańczykiem Yang Tsung-Hua).

Żuk ma już teraz zdecydowanie lepszy bilans w mniejszych turniejach (cztery wygrane w pierwszym sezonie). W tym roku skupia się przede wszystkim na imprezach wielkoszlemowych. W Australii odpadł w pierwszej rundzie, ulegając o rok starszemu Amerykaninowi Ulissesowi Blanchowi, ale pojechał tam zebrać doświadczenie. – Myślałem, że wróci załamany, ale zauważyłem, że przede wszystkim jest zmotywowany. Widzi, że od najlepszych dzielą go detale, nad którymi trzeba popracować – tłumaczy ojciec. Obecnie legionista próbuje awansować w rankingu na tyle wysoko, żeby uzyskać rozstawienie w Paryżu na kortach Rolanda Garrosa. Idzie mu dobrze, bo właśnie wygrał turniej w Mołdawii. Wyniki w juniorskim Wielkim Szlemie na miarę osiągnięć Janowicza są wciąż realne. Taki jest plan.

A co potem? Punkty w ATP już ma. Aby się ograć, wystartował w ubiegłym roku w Futuresie we Wrocławiu i wygrał mecz w turnieju głównym. O niczym to jednak jeszcze nie świadczy. – Mieliśmy wielu zdolnych juniorów nawet na poziomie ITF. Dawniej byli to Bartłomiej Dąbrowski, Adam Skrzypczak, Filip Anioła, później Jerzy Janowicz. Jak widzimy, różnie kończyły się te kariery. W tenisie przeskok z kategorii juniora do seniora jest bardzo trudny. Zależy od tego, jak bardzo zdeterminowany i dobrze ułożony jest zawodnik i, niestety, jakie ma zaplecze finansowe – mówi trener kadry PZT 16-latków Piotr Żurawiecki.

Oczko w głowie Legii

O te kwestie w przypadku Żuka można być spokojnym. Po wyleczeniu się jeszcze bardziej, ale i rozważniej pokochał tenis. Ciężka kontuzja nauczyła go pokory i szacunku do ciężkiej pracy nie tylko na korcie, ale również na siłowni, w sali gimnastycznej i na bieżni.

Od strony organizacyjnej jeszcze przed kontuzją zawodnik został objęty opieką Warsaw Tennis Team Promotion, która obecnie przekształciła się w Warsaw Sports Group. – Celem naszej fundacji jest pozyskiwanie sponsorów oraz przygotowanie młodych sportowców do zawodowej kariery. Pełnimy także funkcję agencji sportowej, starając się poprowadzić za rękę zawodników i ich rodziców w trudnym i wymagającym świecie sportu. W przypadku Kacpra jest o tyle łatwiej, że ma ojca, który doskonale daje sobie radę w kwestiach szkoleniowych, a my na każdym kroku staramy się go wspierać, zabezpieczając w miarę możliwości zaspokojenie innych potrzeb – tłumaczy prezes WSG Artur Bochenek.

Głównym partnerem grupy jest piłkarska sekcja Legii. Prezes Bogusław Leśnodorski, odkąd zobaczył na treningu Kacpra, osobiście zainteresował się jego sportowym rozwojem. W najtrudniejszym momencie, kiedy wcale nie było wiadomo, czy zawodnik wróci do tenisa, Legia pomagała mu finansowo w rehabilitacji. – Nie stać by mnie było, żeby udźwignąć taki ciężar – przyznaje ojciec tenisisty. Później klub z Łazienkowskiej po pierwszych zwycięstwach w turniejach ITF zasponsorowała zawodnikowi wyjazd do Kataru. Prezes piłkarskiej Legii wyniki tenisisty śledzi równie gorliwie co piłkarzy. A Żuk, kiedy tylko może, chodzi oglądać mecze na Łazienkowskiej.

Dziś Warsaw Sports Group i Legia Warszawa zapewniły obiecującemu tenisiście oficjalnych sponsorów: Babolat (sprzęt tenisowy), Adidas (kontrakt odzieżowy) i Enel-Sport (opieka medyczna). – Mamy też zapewnioną opiekę agencji turystycznej Fly Away Travel. To o tyle ważne, że w tenisie zawodnik nie wie, kiedy odpadnie z turnieju i tym samym kiedy i jak ma wrócić, czasami z drugiego końca świata. O to też Kacper i jego trenerzy nie muszą się martwić – tłumaczy Bochenek. Wyjazd do Australii wraz z opiekującą się od czasu kontuzji trenerką od przygotowania fizycznego Jolantą Rusin-Krzepotą opłacił Polski Związek Tenisowy. Dzięki zwycięstwu w Memoriale Marii i Lecha Kaczyńskich Kacper otrzymuje stypendium od Fundacji Niepodległość w wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie. Korty na treningi udostępnia mu KT Legia.

Jeśli więc Żuk ma jakiś kłopot, to tylko w znalezieniu w Warszawie sparingpartnerów na jego poziomie. Nieźle grający ojciec wytrzymuje z nim wymianę najwyżej kilku piłek. Zawozi więc syna na korty Warszawianki, gdzie Kacper gra sparingi głównie z aktualnym mistrzem Polski seniorów Pawłem Ciasiem. Niekiedy trzeba pojechać do słynnej Akademii w Prostejovie, kuźni czeskich mistrzów. Przy takim obciążeniu treningami i turniejami na regularne chodzenie do szkoły brakuje czasu. Od trzeciej klasy gimnazjum Kacper uczęszcza do Sopockiej Akademii Tenisowej gwarantującej mu naukę w trybie internetowym.

Rodzice, Legia, sponsorzy stworzyli solidną podstawę do zawodowej tenisowej kariery 17-latkowi z Nowego Dworu Mazowieckiego. Od czasu programu Prokomu żaden polski junior nie miał tak profesjonalnie zorganizowanej pomocy z zewnątrz. On odwdzięcza się obiecującymi wynikami, które dostrzegł trener daviscupowej kadry Radosław Szymanik.

W niedzielę 28 lutego Żuk ma się stawić na zbiórkę reprezentacji, która będzie się przygotowywać do meczu z Argentyną w Ergo Arenie w Sopocie. Ma poczuć od środka atmosferę wielkiego wydarzenia, potrenować z najlepszymi polskimi zawodnikami. Z ciekawością można śledzić dalsze koleje tej kariery.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break