Rzeczpospolita: W niewielkiej miejscowości Markowa na Podkarpaciu powstało muzeum upamiętniające Polaków, którzy ratowali w czasie wojny swoich żydowskich sąsiadów. To pierwsza tego typu placówka muzealna w Polsce. Jakie może mieć znaczenie dla relacji polsko-żydowskich?
Jonny Daniels: Otwarcie tego muzeum jest bezcenne, to jest dobra rzecz, jaka została wykonana. Nie jest to jednak pierwsze muzeum, które pokazuje przykłady prawdziwych Polaków, którzy mieli odwagę zrobić to, co było słuszne, w czasie wojny. Rok temu wraz z warszawskim zoo otworzyliśmy wystawę w Willi Żabinskich, opowiadającą historię polskiej rodziny, która uratowała 300 Żydów w czasie wojny.
Założenie jest takie, że miejsce to będzie otwarte dla badań naukowych, działalności edukacyjnej. Ma stać się także miejscem spotkań młodzieży polskiej i izraelskiej, która przyjeżdża do Polski, aby poznać losy swoich przodków.
Może nie powiem rzeczy popularnej, ale musimy być realistami, to miejsce znajduje się daleko od głównych szlaków turystycznych. Oczywiście może służyć jako centrum edukacyjne dla grup izraelskich. Natomiast zorganizowanie tam spotkania z polską młodzieżą oznaczać będzie dodanie całego dnia do harmonogramu wizyt w Polsce, czego większość izraelskich i amerykańskich grup nie będzie w stanie zrobić.
Instytut Yad Vashem uhonorował medalem Sprawiedliwych ok. 6,6 tys. Polaków. Oczywiście nie są to wszystkie osoby, które w czasie wojny ratowały Żydów. Jest szansa, że w większym wymiarze zostaną oni wyciągnięci z cienia, poznamy ich niezwykłe historie?