Najstarszy festiwal filmowy w Polsce? Wcale nie gdyński (przedtem gdański), który w ubiegłym roku obchodził 40-lecie. Pięć lat wcześniej, w 1969 roku, ludzie kina zjechali się do Łagowa na przegląd polskich filmów, a swoją nagrodę przyznało tam jury krytyków obradujące pod przewodnictwem Jerzego Płażewskiego. Syrenka Warszawska powędrowała do Andrzeja Wajdy za „Wszystko na sprzedaż".
Już rok później impreza rozrosła się i zaczęła przyznawać swoje własne laury – Złote Grona. I to w kilku kategoriach. Triumfatorem tej edycji stała się „Sól ziemi czarnej" Kazimierza Kutza, a krytycy swoją odrębną nagrodę wręczyli Krzysztofowi Zanussiemu za „Strukturę kryształu".
Przez kilka lat impreza pełniła funkcję corocznego przeglądu dorobku polskiego kina.
– Ludzie chętnie w lubuskie przyjeżdżali – mówi Andrzej Kawala, który jest dyrektorem łagowskiego przeglądu od 30 lat. – Do Warszawy było daleko, więc można tu było dyskutować szczerze i ostro. A poza tym od początku wielkim atutem festiwalu było miejsce. Absolutnie magiczne. Cisza, malownicze krajobrazy nad Jeziorami Trześniowskim i Łagowskim, zamek, którego budowę w połowie XIV wieku zaczął zakon joannitów. Ale i to, że w Łagowie wszędzie jest blisko, ludzie są razem.
Przegląd tematyczny
Gdy w 1974 roku, na fali gierkowskiej odwilży, władze pozwoliły zorganizować festiwal polskich filmów fabularnych na Wybrzeżu, Łagów zamienił się w przegląd tematyczny. Kolejne edycje poświęcone były scenarzystom, operatorom, aktorom, nawet krytykom. I tak to, z przerwą w latach stanu wojennego 1982-83, trwało do 1987 roku, gdy ówczesny minister kultury Aleksander Krawczuk w ramach oszczędności postanowił zlikwidować kilka imprez kulturalnych, m.in. Łagów. Kawala razem z Polską Federacją Klubów Filmowych zdołali swój festiwal uratować.