Przez lata stolica Małopolski nie była wcale miastem lubianym przez organizatorów narodowego wyścigu. Z 72. dotychczasowych edycji w zaledwie 20. kolarze rozpoczynali bądź kończyli etapy Tour de Pologne w Krakowie. Przez blisko 40 lat między 1957 i 1996 rokiem omijali dawną stolicę Polski szerokim łukiem, mimo że przejeżdżali wtedy przez pobliskie miejscowości Bochnię, Wieliczkę, chętnie nawiedzając również Podhale. Kraków jako tło kolarskiej rywalizacji doceniali jedynie przedwojenni organizatorzy wówczas Biegu Dookoła Polski, a potem dopiero Czesław Lang. Obecny dyrektor touru najpierw dwukrotnie w latach 90. wrócił z wyścigiem pod Wawel, by od 2008 roku uczynić z Rynku Głównego tradycyjnie miejsce zakończenia narodowej imprezy kolarskiej. W tym roku ostatni etap z metą koło Sukiennic odbędzie się 18 lipca.
Włoski model
Od 1993 roku, kiedy TdP znalazło się w rękach Langa pierwszy w historii polski kolarz zawodowy, miał różne pomysły na ostatni akord wyścigu. Najpierw podjął próbę z Warszawą, co nie wzbudziło wielkiego zainteresowania kibiców. Potem był epizod w Bełchatowie, Krakowie, Wieliczce, by przez kilka kolejnych lat wyścig kończył się na Orlinku w Karpaczu, gdzie w 2003 roku etap wygrał nieznany jeszcze Alberto Contador.
Kraków jako miejsce koronacji zwycięzców TdP nie tylko z racji bliskości Wawelu wydawał się idealny. To nawiązanie do włoskiego modelu wielkich tourów. Giro d'Italia nie kończy się w Rzymie, ale ostatnio w Turynie, wcześniej w Mediolanie, miastach w pewnym stopniu rywalizujących ze stołeczną metropolią jak Kraków z Warszawą. Zakończenie wyścigu w Krakowie to naśladowanie tego modelu, choć nie tylko.
W królewskim mieście są zabytki, na każdym kroku czuć historię, a kolarska kamera lubi takie krajobrazy szczególnie na zakończenie wyścigów. – Powinniśmy się chwalić na świecie takimi miejscami w Polsce – stale podkreśla dyrektor touru. Istotna była też bliskość Tatr. Poprowadzenie trasy na Podhalu pozwala na lepszą selekcję kolarzy i bardziej zaciętą rywalizację podczas górskich etapów, choć nadal różnice między czołówką są kilku, co najwyżej kilkunastosekundowe. W 2012 roku Michał Kwiatkowski przegrał wyścig z Moreno Moserem o pięć sekund, dwa lata później Rafał Majka wygrał z Jonem Izagirre o osiem sekund. – Ale większych i trudniejszych dla kolarzy gór w Polsce przecież nie mamy – powtarza Lang. Kraków jest idealnym dopełnieniem dla małopolskiej części TdP, w której tradycyjnie już kolarze zaliczają premie górskie w Bukowinie, Ząbie, Gliczarowie, na Gubałówce.
Wartość reklamy – 30 milionów złotych
Podpisanie umowy na organizację etapu w Krakowie nie było wcale tak oczywiste. – Kiedy przyjechałem pierwszy raz do prezydenta miasta, on długo zastanawiał się, czy warto spróbować z kolarzami. Bał się, że trzeba zamknąć ruch uliczny, ograniczyć możliwość poruszania się turystom, ale w końcu doszliśmy do wniosku, że właśnie ta dyscyplina sportu daje niesamowite możliwości promowania się miasta – opowiada Lang.