Dodatkowo Rosja już kilka lat temu wprowadziła zakaz eksportu surowych kamieni, a była głównym źródłem surowca dla polskich jubilerów.
Czy sytuację zmieni wprowadzenie drakońskich kar i podwyżka opłat za wydobycie? Nowe pomysły resortu środowiska trącą lekką paranoją. Należy ścigać i karać nielegalne wydobycie, które rujnuje środowisko naturalne. Jednak równocześnie należałoby wprowadzić system zachęt do legalnego pozyskiwania koncesji i bezpiecznego wydobycia. Pozyskiwanie bursztynu jest bowiem dalekie od stereotypowego poszukiwania kamyków na plaży. Oczywiście można w ten sposób trafić na niezły okaz, ale zazwyczaj wypłukuje się go z gruntu wodą pod ogromnym ciśnieniem, co jest bardzo niebezpieczne. Choć do Polski szerokim strumieniem płynie też nielegalny surowiec z Ukrainy, to i tak producenci biżuterii wciąż narzekają na braki w zaopatrzeniu. Może rząd pomyślałby w końcu o stworzeniu profesjonalnych kopalni, na których można też zarobić? Tym bardziej, że o bogatych złożach bursztynu mówi się nie tylko na Pomorzu, ale są spore szanse na pokaźne wydobycie surowca również na Lubelszczyźnie.
Moda na bursztyn dopiero się rozkręca zwłaszcza w krajach Zatoki Perskiej oraz w Chinach. Kamień sprzedaje się tak dobrze, ponieważ towarzyszy mu aura tajemniczości. Zainteresowanie podtrzymują też informacje o poszukiwaniach legendarnej Bursztynowej Komnaty.
Trzeba kuć żelazo póki gorące. Chińscy klienci wolą kamień w oprawie złotej, choć w Polsce w wersji ekonomicznej najczęściej pojawia się w wersji srebrnej. Kamień dostępny jest także w szeregu odcieni – od mlecznej bieli przez czerwienie, po kolor koniaku czy nawet zieleń. To nie tylko sztandarowa żółć, kojarzona z babcinymi koralami.
Od kilku lat mówi się dużo o tym, iż biżuteria z bursztynem może być jedną z polskich specjalności eksportowych. Branża trafiła nawet na specjalną listę ówczesnego Ministerstwa Gospodarki, dostała wsparcie na organizowanie wyjazdów na największe imprezy targowe.