Z pewnością z wielowiekowej tradycji picia piwa na tych ziemiach. Już we wczesnym średniowieczu piwo, jako podstawowy element codziennej diety, warzone było w każdej chałupie. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, pojawili się tutaj mnisi, którzy przywieźli ze sobą nowoczesne, jak na tamte czasy, metody warzenia. Z warzenia piwa słynęły wtedy m.in. Wrocław, Strzegom, Świdnica i Lwówek Śląski. Wiek XVII to początek browarnictwa w Tychach. W XIX wieku tutejszy browar stał się jednym z największych w Europie, a po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, był największą warzelnią II Rzeczpospolitej (dziś należy do Kompanii Piwowarskiej - red.). Piwa z Tychów trafiały do Wiednia, Berlina, Warszawy, Lwowa i oczywiście na Śląsk. Piwo od zawsze chętnie pijali górnicy, więc przy kopalniach powstawały karczmy. Pierwsze piwo górnik wypijał ciurkiem, by zmyć z gardła pył węglowy. Dopiero drugie było po to, by się delektować.
Picie piwa było zawsze częścią życia towarzyskiego Ślązaków?
Pamiętam moje dzieciństwo w familokach, czyli niedużych domach, w których mieszkało po kilka rodzin. Na ich tyłach były ogródki, gdzie organizowano biesiady. Już za czasów księcia Henryka XV Pszczyńskiego, męża księżnej Daisy, w parku naprzeciw tyskiego browaru urządzane były biesiady. Panowie pili wtedy chętnie Tyskie jasne, a panie lekkie piwo Karmelowe lub Kuracyjne.
Jak jest dzisiaj?
Lata 70. i 80. XX wieku przyniosły wielką przeprowadzkę mieszkańców Śląska do bloków, które są bardziej anonimowe. Osłabiło to nieco wspólne spędzanie czasu. Nadal jednak Ślązacy lubią pić piwo poza domem. W naszym regionie wypija się go znacznie więcej w lokalach, głównie w pubach, niż w innych częściach Polski.
W Polsce przybywa miejsc, gdzie można zjeść lokalne produkty i napić się lokalnych trunków. A na Śląsku?