Rz: Odebraliście właśnie tytuł Podlaskiej Marki w kategorii inwestycja. To regionalna nagroda przyznawana przez marszałka województwa podlaskiego dla firm, które wnoszą szczególny wkład w rozwój i promocję regionu. Mimo globalnego już charakteru firmy Malow i grupy Litpol, do której należy, lokalność jest dla was ważna?
Henryk Owsiejew: Jestem dumny, że stąd pochodzę. Nigdy, a dotyczy to również naszych pracowników, nie myśleliśmy o sobie, że jesteśmy z Polski B. Malow to dobre, duże przedsiębiorstwo z Suwałk i województwa podlaskiego. Cieszę się, że jesteśmy rozpoznawalni nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Wybudowaliśmy nowy zakład produkcyjny z trzema automatycznymi liniami. Są innowacyjne pod względem technologicznym, wyrobu i organizacji. W systemach sterowania są zainstalowane nakładki służące do planowania produkcji. Z linii schodzą nowe modele mebli, dotychczas przez nas nieprodukowane. W sensie organizacyjnym inwestycja wyniosła proces produkcji na wyższy poziom. W związku z tym zatrudnialiśmy informatyków – programistów i operatorów. Głównie będziemy produkowali tam wyroby na eksport.
To nie jedyna ważna nagroda w tym roku. Zdobyliście także laur „Rzeczpospolitej" Orła Eksportu województwa podlaskiego.
60 proc. naszych przychodów, które w ubiegłym roku sięgnęły 150 mln zł, pochodzi właśnie z eksportu. Wysyłamy nasze meble do prawie wszystkich krajów Europy, m.in. do Skandynawii, Niemiec, Francji, Holandii, Belgii, Danii, krajów bałtyckich. Ale również na Bliski Wschód, na przykład do Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także do tak egzotycznych miejsc, jak Trynidad. Przygotowujemy się do ekspansji w Kanadzie i USA. Choć cła na meble za oceanem nie są wysokie, to nie ukrywamy, że pomogłaby nam umowa TTIP o wzajemnej liberalizacji handlu i inwestycji między USA i UE.
A zamierzacie jeszcze podbijać rynki zagraniczne?