To prawda, w PLK znalazło się trochę świeżej krwi. To bardzo dobrze dla dyscypliny, że wyszła z kręgu kilku-kilkunastu nazwisk, które ciągle się trzymały na trenerskiej karuzeli.
Stelmet nie otrzymał jeszcze licencji na nowy sezon. Jak wpływa to na pana pracę?
Rzeczywiście, to dla mnie taki chrzest bojowy, pierwsze wyzwanie w nowej roli. Na pewno myślimy o tym całym zamieszaniu – i zawodnicy, i trenerzy. Nie wyobrażam sobie, byśmy nie zagrali już w polskiej lidze i rywalizowali tylko w europejskich pucharach. Jesteśmy mistrzem Polski i zbudowaliśmy zespół głównie z myślą o obronie tytułu i taki, który sprosta regulaminowi rozgrywek PLK. Gra na europejskich parkietach ma być tylko dodatkiem, który buduje markę i pozycję klubu zagranicą. Ale podstawą jest polska liga. Teraz muszę się troszczyć o zawodników, którzy mogą do nas trafić, ale i tych, którzy mają ważne kontrakty, przekonać ich, że lada moment wszystko się wyjaśni. To dla mnie wyzwanie, ale ciekawe.
Klub stracił m.in. Dee Bosta, Mateusza Ponitkę i Szymona Szewczyka, a sprowadził dopiero dwóch nowych zawodników. Czy zechce pan scharakteryzować nowych graczy?
Obaj trafili do klubu z mojego polecenia. James Florence ma 28 lat i jest doświadczonym rozgrywającym. Grał w silnych europejskich ligach, był w Niemczech, Chorwacji czy we Francji. Ma także obycie na parkietach Pucharu Europy czy Euroligi. To prawdziwa postać, lider, który nie będzie się bał wziąć ciężaru gry na siebie. Potrzebowałem takiego gracza. Drugim zawodnikiem, którego zakontraktowaliśmy latem, jest Igor Zajcew. To z kolei koszykarz, który polską ligę zna znakomicie, w zeszłym sezonie grał przeciwko nam w finale w barwach Rosy Radom. Ma wysokie koszykarskie IQ, lubi i umie pracować dla zespołu, cenię jego etykę pracy. Umie dobrze podawać i rzucać za trzy, co jak na gracza z pozycji podkoszowych jest bardzo cenne. Do tej pory przeprowadziliśmy tylko dwa transfery, bo chcę, by siła naszego zespołu była także oparta na graczach, którzy mają ważne kontrakty jeszcze z poprzedniego sezonu, m.in. na Łukaszu Koszarku, Przemysławie Zamojskim, Adamie Hrycaniuku, Karolu Gruszeckim, czy Nemanji Djurisiciu.
Działacze postawili przed panem cel? O obronę tytułu może być ciężko.