Impreza, która odbywa się tradycyjnie na terenie, będącym siedzibą Muzeum Lotnictwa Polskiego, może liczyć na dobrą gwiazdorską obsadę, ponieważ znajduje się w portfelu Alter Art, producenta gdyńskiego Open'era i Warsaw Orange Festival. Zresztą chyba sam fakt, że festiwale odbywają się na lotniskach i torze wyścigów stanowi dobry punkt startowy do rywalizacji o światowe gwiazdy.
Nie tylko reaggae
Nazwisko Marley skazuje innych na rywalizację z legendą założyciela muzycznej dynastii — Bobem, największą postacią w historii reggae. Ale też może okazać się wielką szansą: zwłaszcza jeśli łączy się z nią potencjał przekazany w genach. Damiana Marleya (1978), najmłodszego syna Boba Marleya, urodzonego ze związku z Miss Świata'76 Cindy Breakspeare, dotyczy drugi przypadek.
Legitymację do tego rodzaju myślenia dają przede wszystkim cztery solowe płyty, które przyniosły mu trzy Grammy m. in. w kategorii najlepszy album reggae. Sam artysta nie ma wątpliwości, że jego wizytówką jest album „Welcome To Jamrock" nagrany w 2005 roku, bo tytułową piosenką kończy wszystkie koncerty
Trudno jednak pisać o Damianie wyłącznie w kategoriach wąsko pojętego reaggae, ponieważ on lubi przekraczać gatunkowe podziały. Dowodem na to jest znakomicie przyjęty album „Distant Relatives", który nagrał z raperem Nasem. Gościnnych występów w gwiazdorskich duetach zrealizowanych ponad muzycznymi podziałami było zresztą więcej. Damian przyjął zaproszenie do wspólnego śpiewania w utworze Bruno Marsa, rozpoznamy go też na tle beatów Skrillexa w hicie „Make It Bun Dem".
Bodaj najważniejszym osiągnięciem jest jednak udział w supergrupie Superheavy, założonej przez Micka Jaggera, Joss Stone i Dave'a Stewarta (Eurythmics). Osobiście uważam, że to najbardziej niedoceniony zespół świata, na którego karierze położyło się cieniem odium The Rolling Stones. Tak już jest, że Jaggera nikt nie toleruje w solowych projektach. Tym razem śpiewając razem z młodym Marleyem stworzył nową jakość i koniecznie trzeba ją docenić. Piosenek z tej płyty nie powinno w Krakowie zabraknąć. W programie Damiana jest też co najmniej kilka hitów The Weilers, w tym słynny „Get Up, Stand Up" grany na bis.