Branża muzyczna trzykrotnie wyróżniała katowicki festiwal nagrodą Najlepszego Małego Festiwalu w Europie - w 2010, 2012 i 2014 roku. Jednak TNM doceniają nie tylko specjaliści, ale przede wszystkim zwykli festiwalowicze. W ostatnich latach było ich co roku dużo ponad 20 tysięcy. Sierpniowy festiwal to święto muzyki, którą rzadko słychać w radiach i na listach przebojów. Melomani z dalekich zakątków szukają tych płyt w Internecie albo kupują w zagranicznych sklepach wysyłkowych. Do Katowic jeżdżą by posłuchać swych ulubieńców na żywo. To dla nich święto. Dlatego wielu z nich już na długo przed sierpniem wykupuje pełne czterodniowe karnety, których liczba jest ograniczona. Ale można tu jechać też w ciemno. Twórcy festiwalu zawsze dawali gwarancję, że na jakikolwiek koncert byśmy nie trafili, to i tak będzie ciekawie.
Pozazdrościć kultury
Cechą charakterystyczną TNM jest dobór artystów. Brzmienia elektroniczne spotykają się z jazzem, muzyką instrumentalną a także awangardowymi projektami audiowizualnymi. Brak gatunkowych ograniczeń widać też po tegorocznej liście gości. W programie obok siebie znaleźli się m. in. londyński raper Roots Manuva, folkowa grupa Stara Rzeka z Borów Tucholskich, ekscentryczny ukraiński pianista o wyglądzie jurodiwego - Lubomyr Melnyk, a także twórca klubowej muzyki house - Levon Vincent.
Różnorodności artystów odpowiada różnorodność lokalizacji. Scen jest kilka, ale wszystkie skupiają się na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych w katowickich Bogucicach - dawnej dzielnicy przemysłowej. Przy skrzyżowaniu alei Korfantego i ulicy Chorzowskiej, w cieniu górującego nad okolicą Spodka, znajduje się przestrzeń od niedawna nazywana Nową Strefą Kultury. Na jej terenie znajduje się kilka instytucji z siedzibami w nowoczesnych budynkach. Scena główna festiwalu znajduje się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Koncerty będą także grane na dodatkowo postawionych scenach plenerowych oraz w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Ów budynek NOSPR może się równać z najlepszymi obiektami koncertowymi na świecie. Zarówno pod względem akustyki i nagłośnienia jak też pojemności. Budowle oddziela od siebie plac nazwany na cześć Wojciecha Kilara jego imieniem. Nieopodal, na terenie dawnej kopalni węgla, znajduje się także nowy budynek Muzeum Śląskiego. Takiej Nowej Strefy Kultury mogą pozazdrościć Katowicom inne miasta.
Ścisłe powiązanie muzyki z lokalizacją stanowi o niepowtarzalnym charakterze festiwalu. Organizatorzy długo szukali właściwego miejsca dla imprezy, ale zawsze ciągnęło ich do przestrzeni postindustrialnych. A tych na Górnym Śląsku nie brakuje. Pomijając chwilową przeprowadzkę do Cieszyna w latach 2007-2008, kuratorzy TNM starali się nawiązywać lokalizacją imprezy do węglowej tradycji regionu. Już od ubiegłego roku, po zakończeniu prac budowlanych, festiwal zachęca nową, atrakcyjną przestrzenią. Położoną na dodatek w samym centrum Katowic.
Chuligan i raper
11. edycję imprezy rozpocznie w czwartkowy wieczór w sali NOSPR koncert Piotra Orzechowskiego, znanego jako Pianohooligan. Młody pianista występował już u boku takich sław jak Krzysztof Penderecki czy grupa Skalpel. W Katowicach wykona utwory Henryka M. Góreckiego, Philipa Glassa i Steve'a Reicha.