Żeglarski port na mieliźnie

Kiedyś perła na żeglarskim szlaku i najlepszy ośrodek szkolenia w Polsce. Dziś – to opustoszałe i zrujnowane miejsce, z zapadającym się nabrzeżem i bramą zamkniętą na kłódkę.

Publikacja: 18.08.2016 23:00

Przebudowa mariny w Trzebieży może kosztować 10 – 12 mln zł.

Przebudowa mariny w Trzebieży może kosztować 10 – 12 mln zł.

Foto: Zachodniopomorski szlak żeglarski

Kłopoty mariny w Trzebieży zaczęły się w latach 90., kiedy skończyło się państwowe finansowanie Centralnego Ośrodka Żeglarskiego. Pomysłów na wolnorynkowe funkcjonowanie było wiele. Polski Związek Żeglarski długo poszukiwał inwestora dla spółki COŻ, powołanej w 1992 roku. Sześć lat temu dzierżawcą portu jachtowego została firma Smart, której szefuje kpt. Zdzisław Uherek. Wilk morski, z doświadczeniem w biznesie (zajmuje się zaopatrzeniem stoczni, statków), w Trzebieży wpłynął jednak na mieliznę. Dlaczego?

- Okazało się, że ten port potrzebuje nie dwóch milionów, o czym mówiła umowa dzierżawy, a 25 milionów! – stwierdza kpt. Uherek. – Gdybym wiedział to, co wiem teraz, przede wszystkim o stanie technicznym nabrzeży, w ogóle nie usiadłbym do rozmów – komentuje.

Wylicza, jakie inwestycje zrealizował w Trzebieży: remont budynku, zakupy wyposażenia, naprawy jachtów, uregulowanie zaległości za media, sfinansowanie projektów modernizacji przystani, spłata bankowego kredytu zaciągniętego przez poprzedników i in. Poniesione koszty zsumował w kilku segregatorach dokumentów. Wyszło ponad 1,7 mln zł, w tym 391 tys. na „Kapitana Głowackiego", flagową jednostkę trzebieskiego ośrodka, która w 2014 r. wygrała The Tall Ships Races.

Zamiast wspólnego świętowania sukcesu z PZŻ zaczęła się walka o pieniądze i klucz do kłódki na bramie ośrodka. Działo się dużo – były próby siłowego przejęcia, szpiegowanie, wymiana ochroniarzy, kasowanie nagrań monitoringu i odzyskiwanie danych, interwencje policji. Skąd tak ostry konflikt i emocje?

– Jesienią 2014 zapadła się część nabrzeża północnego – opowiada Uherek. - Wtedy zamówiłem ekspertyzę techniczną nabrzeża północnego, a później wezwałem nadzór budowlany i... port został zamknięty!

Dlaczego dopiero wtedy zlecił kompleksowe badań? Wchodził w biznes w ciemno? – Wiedziałem, że infrastruktura jest zaniedbana, ale tego, co pod wodą, pod ziemią nie widziałem. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest aż tak źle – tłumaczy Uherek.

Podkreśla, że stosownymi ekspertyzami dysponował PZŻ. Przed 2010 r. i negocjacjami w sprawie dzierżawy. Uherek mówi, że czuje się oszukany. Przypomina, że umowę z PZŻ podpisał na 20 lat, mimo że Związek wiedział, iż bez zgody Ministra Skarbu Państwa może wydzierżawić port tylko na 10 lat. (Co ciekawe, szefem PZŻ jest Wiesław Kaczmarek – były Minister Skarbu).

– Po obu stronach są profesjonaliści, ale obie strony popełniły błędy – komentuje Patryk Zbroja, żeglarz i prawnik, który przez kilka miesięcy (od listopada 2015 r.) prowadził mediacje między stronami.

– Martwiło mnie to, że Trzebież popada w ruinę. Ten ośrodek to kawał historii. Odbywały się tam najlepsze szkolenia z żeglarstwa morskiego – wyjaśnia Zbroja.

Opowiada, jak w Trzebieży zdobył tytuł wicemistrza Polski na optymistach.

- W tych samych regatach Mateusz Kusznierewicz wygrał w klasie OK Dinghy – wspomina.

Zbroja cieszył się zaufaniem wszystkich uczestników sporu, organizował kolejne posiedzenia mediacyjne, włączył się w nie Zachodniopomorski Okręgowy Związek Żeglarski i w lutym br. wydawało się, że porozumienie jest blisko.

- Nie liczyłem na rozstrzygnięcie wszystkich kwestii, ale na kompromis, zbliżenie stanowisk, co umożliwiłoby dalsze funkcjonowanie portu – tłumaczy prawnik. - Chodziło o to, żeby dzierżawca wydał sprzęt PZŻ-owi, zabezpieczenie jednostek na zimę, zaplanowanie sezon 2016.

Bez kompromisu

Do podpisania ugody jednak nie doszło. Obie strony „się usztywniły". Straszą się sądem, prokuraturą. Smart domaga się zwrotu nakładów. PZŻ oskarżył dzierżawcę o „naruszenie posiadania", w osobnym postępowaniu zamierza domagać się wypłaty wynagrodzenia za bezumowne korzystania z terenu i zwrot uzyskanych przez COŻ pożytków. W marcu tego roku sąd ogłosił upadłość COŻ (na wniosek PZŻ), a w kwietniu związek żeglarski poinformował o założeniu – razem z ZOZŻ – fundacji „Port Jachtowy Trzebież", która ma uratować ośrodek.

Zbroja już nie uczestniczył w tej „grze". Po nieudanych mediacjach zrezygnował. Także z zasiadania w zarządzie ZOZŻ.

- Związek podjął się roli mediatora, a jednocześnie prowadził szczegółowe rozmowy z jedną ze stron. Dla mnie takie postępowanie byłoby niezgodne z etyką adwokacką – tłumaczy prawnik. - Odciąłem się od tego, ale pełnomocnicy stron wiedzą, że możemy znów przystąpić do mediacji poza Związkiem.

Jest to mało prawdopodobne. Po rozmowach z kpt. Uherkiem i Jerzym Domańskim, dyrektorem wydziału majątkowo-inwestycyjnego PZŻ, można stwierdzić, że panowie są na wojennej ścieżce. Domański zapowiada pozew przeciwko zarządowi spółki COŻ.

– Z tytułu odpowiedzialności zarządu za zobowiązania spółki z konsekwencją osobistej odpowiedzialności materialnej prezesa zarządu i zakazu prowadzenia działalności gospodarczej – precyzuje.

Uherek ripostuje, że kilka miesięcy temu zainteresował Trzebieżą Prokuraturę Krajową.

– Byłem już przesłuchiwany. Kilka innych osób też – ujawnia. – Chciałbym, żeby to, co działo się z COŻ, ktoś w końcu obiektywnie ocenił.

Co dalej z mariną

Śledztwo i spory sądowe mogą trwać wiele lat. Kto w tym czasie zadba o port? Domański przekonuje, że „niebawem" PZŻ odzyska trzebieski ośrodek. Tłumaczy, że majątkiem zarządza syndyk i współpraca z nim jest wzorowa.

- W ciągu 2-3 lat doprowadzimy do stanu, w którym Port Jachtowy w Trzebieży będzie jednym i z najlepszych i najnowocześniejszych tego typu obiektów w Polsce – zapowiada Domański.

Koszty przebudowy mariny szacuje na 10-12 mln zł. Mówi, że PZŻ ma środki na udział własny i będzie aplikował o środki z UE. Żeby zrobić to skutecznie, wszystkie dokumenty trzeba złożyć w urzędzie marszałkowskim do 30 września. Czy to się uda?

- Myślenie życzeniowe – komentują nieoficjalnie szczecińscy żeglarze. - Ta fundacja to tylko hasło. Jeszcze nawet nie jest zarejestrowana – śmieją się.

- Fundacja została zawiązana aktem notarialnym, czekamy na wpis do KRS – wyjaśnia Tomasz Matyśkiewicz z ZOZŻ.

Informuje, że „wydanie majątku przez syndyka to kwestia miesiąca, dwóch"

- Tworzenie czegokolwiek na zgliszczach tego sporu będzie mało wiarygodne – komentuje Zbroja.

Burmistrz Polic i mieszkaniec Trzebieży Władysław Diakun mówi, że od lat z niepokojem obserwował sytuację w COŻ, zmiany organizacyjne, postępującą degradację nabrzeży, brak inwestycji. Wierzy jednak w skuteczność szefostwa ZOZŻ.

- Wspieram ich działania – deklaruje. – Współpracujemy w przygotowaniu dokumentów niezbędnych przy ubieganiu się o dotacje z Regionalnego Programu Operacyjnego – wyjaśnia. – Chciałbym widzieć przyszłość przystani żeglarskiej w jak najlepszym wariancie-nowoczesną, dobrze wyposażona, pełną jachtów i dobrze zarządzaną.

-Brak nadzoru nad tym miejscem obciąża samorząd–gminę i powiat – podsumowuje kpt. Uherek.

Kłopoty mariny w Trzebieży zaczęły się w latach 90., kiedy skończyło się państwowe finansowanie Centralnego Ośrodka Żeglarskiego. Pomysłów na wolnorynkowe funkcjonowanie było wiele. Polski Związek Żeglarski długo poszukiwał inwestora dla spółki COŻ, powołanej w 1992 roku. Sześć lat temu dzierżawcą portu jachtowego została firma Smart, której szefuje kpt. Zdzisław Uherek. Wilk morski, z doświadczeniem w biznesie (zajmuje się zaopatrzeniem stoczni, statków), w Trzebieży wpłynął jednak na mieliznę. Dlaczego?

Pozostało 92% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break