Stolica powinna uczyć się od Łodzi

Kilkanaście miesięcy temu, tuż przed kolejnymi zatrzymaniami łódzkich "biznesmenów-kamieniczników" przez policję, pisaliśmy na łamach "Rzeczpospolitej", jak można stać się właścicielem kamienicy, nie mając własnych pieniędzy, kredytu ani sponsora. Dziś ten temat – po artykułach dotyczących dzikiej reprywatyzacji w Warszawie – jest znowu gorący.

Publikacja: 06.09.2016 22:00

W Łodzi zorganizowany proceder wyłudzania starych, najczęściej już wyremontowanych przez miasto budynków, zaczął się kilka lat temu.

Oszuści musieli się tylko trochę natrudzić – pogrzebać w księgach wieczystych, w rejestrach nieruchomości, archiwach. Z pomocą przychylnych osób potrafili ustalić, które budynki przejęło miasto, bo nie było i nie będzie roszczeń o ich zwrot, gdyż rodzina byłych właścicieli przepadła w wojennej zawierusze. Potem "odnajdywali" wiekowych spadkobierców po drugiej stronie globu lub natrafiali na testament spisany np. w Brazylii, odkupywali roszczenia od obdarowanego nieruchomością, a na końcu przed polskim sądem walczyli „o zwrot własności".

Rok temu władze Łodzi oceniały, że w podobny sposób mogło zostać wyłudzonych od miasta nawet blisko 400 kamienic. Straty szły w miliardy złotych. Władze miasta uważają, że to cena bezczynności państwa w sprawie systemowego, ustawowego rozwiązania problemu restytucji własności. Dzięki temu w każdej chwili po daną nieruchomość, najlepiej gruntownie odnowioną, może się zgłosić „pełnomocnik" z testamentem i ją przejąć.

Ponieważ bezczynność państwa w rozwiązaniu problemu reprywatyzacji pomagała oszustom, w Łodzi kilka lat temu powstał Zespół ds. Ochrony Praw Własności do Nieruchomości, który zatrudnia prawników, historyków i archiwistów. Zadaniem ekspertów jest m.in. sprawdzenie, czy zgłaszający roszczenia spadkobiercy nie są oszustami. Jak podaje łódzki magistrat w ciągu pięciu lat udało się zapobiec bezprawnej reprywatyzacji ok. 100 nieruchomości.

Zadaniem urzędników jest nie tylko ochrona praw własności, ale także monitoring obrotu nieruchomościami, gdy pojawia się podejrzenie wyłudzenia. Obecnie – jak podał PAP – na rozpatrzenie czeka 35 zgłoszeń skierowanych do łódzkiej prokuratury, o podejrzeniu przestępstwa wyłudzenia nieruchomości. Kolejne dziesięć zgłoszeń jest przygotowywane. To pokazuje skalę kamienicznego biznesu.

Łódzki magistrat przypomina, że w tym roku uprawomocnioną decyzją sądu zakończyło się trwające od 2010 r. postępowanie w sprawie Kamienicy pod Gutenbergiem z 1897 r. Próbowano wyłudzić wyremontowany za państwowe pieniądze zabytek. Szkoda, że takim sukcesami nie może pochwalić się Warszawa.

W Łodzi zorganizowany proceder wyłudzania starych, najczęściej już wyremontowanych przez miasto budynków, zaczął się kilka lat temu.

Oszuści musieli się tylko trochę natrudzić – pogrzebać w księgach wieczystych, w rejestrach nieruchomości, archiwach. Z pomocą przychylnych osób potrafili ustalić, które budynki przejęło miasto, bo nie było i nie będzie roszczeń o ich zwrot, gdyż rodzina byłych właścicieli przepadła w wojennej zawierusze. Potem "odnajdywali" wiekowych spadkobierców po drugiej stronie globu lub natrafiali na testament spisany np. w Brazylii, odkupywali roszczenia od obdarowanego nieruchomością, a na końcu przed polskim sądem walczyli „o zwrot własności".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego