Derby Trójmiasta czyli pół wieku rywalizacji Arki Gdynia z Lechią Gdańsk

Historia derbów Trójmiasta Arki z Lechią liczy 52 lata, ale w ekstraklasie obie drużyny grały ze sobą ledwie sześć razy.

Aktualizacja: 11.10.2016 15:47 Publikacja: 10.10.2016 22:00

Derby Trójmiasta z października 2010 roku zakończyły się jednobramkowym zwycięstwem Lechii.

Derby Trójmiasta z października 2010 roku zakończyły się jednobramkowym zwycięstwem Lechii.

Foto: Reporter/Wojciech Strozyk

Po raz siódmy zmierzą się 30 października. Gospodarzem będzie klub z Gdyni. W pierwszym dniu sprzedaży biletów – na blisko miesiąc przed wydarzeniem – klubowe serwery były przeciążone, sprzedano niemal wszystkie wejściówki.

Zainteresowanie wynika z tęsknoty – będą to pierwsze derby od maja 2011 roku, ale też z silnie działającej na wyobraźnię kibiców tradycji. Te mecze zawsze ekscytowały mieszkańców Wybrzeża, nawet kiedy Arka i Lechia występowały w II i III lidze.

15 tysięcy widzów na pierwszych derbach

Pierwszy mecz oba kluby zagrały ze sobą we wrześniu 1964 roku w Gdańsku, na stadionie przy ulicy Traugutta, w II lidze. Lechia była wtedy nastolatkiem, właśnie wkraczała w wiek dojrzałości. Powstała tuż po wojnie jako klub zakładowy przy Biurze Odbudowy Portów. Szybko zyskała popularność w mieście, choć przecież w Gdańsku istniała Gedania – „klub gdańskich Polaków" – jak napisał w swojej monografii Janusz Trupinda.

Poważanie, jakim cieszyła się wśród Polaków w przedwojennym Wolnym Mieście Gdańsku Gedania, stała kością w gardle komunistycznych władz lat stalinowskich. Mimo, że zdobyła mistrzostwo okręgu, została odsunięta na boczny tor, trochę jak Polonia w Warszawie. Lechia rosła w siłę. Awansowała w 1948 roku do I ligi, a w 1955 roku zagrała w finale Pucharu Polski, ulegając w nim Legii.

Wiek Arki w momencie przystąpienia do pierwszych derbów z późniejszym „odwiecznym" rywalem trudno byłoby ocenić nawet wtedy, gdyby przystąpiono do tego procesu badając go węglem C14. Niby była dojrzałą kobietą, a może jednak tylko dzieckiem? Rodowód ma bowiem mocno skomplikowany. Gdyńscy kibice chlubią się tym, że powstała w 1929 roku, jest więc dużo starsza od Lechii, ale nazwa Arka pojawia się dopiero w 1952 roku i to w zestawieniu z Kolejarzem.

Maciej Witczak w książce „Żółto-niebiescy" pisze, że zanim pojawiła się obecna nazwa i kształt klubu, dochodziło do różnych fuzji i przekształceń 25 jednostek i kół sportowych, m.in.: KS, Kotwica, Związkowiec, MIR (od Morskiego Instytutu Rybackiego), Gastronomia, Doker, Spójnia.

Do meczu z Lechią na stadionie przy Traugutta we wrześniu 1964 roku przystąpił MZKS Gdynia. W Lechii grali m.in. Roman Korynt i Zbigniew Żemojtel, w MZKS bracia Zygmunt i Stanisław Gadecki. Gdańszczanie wygrali 2:1. Derby obejrzało 15 tysięcy widzów.

„Wśród nich znalazło się kilka tysięcy gdynian, którzy wszelkimi środami lokomocji starali się dostać do Wrzeszcza, aby dopingować swoich pupilów. Zajęli oni jeden z sektorów i choć stanowili mniejszość, to jednak nie dali się przekrzyczeć kibicom Lechii" – pisał „Głos Wybrzeża".

Rok 1984

Od tego czasu rozegrano do dziś 36 meczów. Bilans jest równy 12-12-12, choć bramkami przeważa Lechia 31:24. W III lidze rozegrano cztery spotkania, w II – 22, w ekstraklasie – 6, w Pucharze Polski i Ekstraklasy – 4.

Najbardziej pamiętny mecz odbył się na dawnym stadionie Arki przy ulicy Ejsmonda 20 czerwca 1984 roku. Lechia walczyła o awans do I ligi, gdynianie o utrzymanie. Wygrali goście 4:1, a trzy gole strzelił Jerzy Kruszczyński, późniejszy król strzelców II ligi z 31 bramkami. Wiele utyskiwań, także ogólnopolskiej prasy, dotyczyło pracy śląskiego sędziego. Miał ułatwić gościom zadanie. W każdym razie Lechia po 21 latach awansowała do ekstraklasy, a Arka spadła do III ligi. Jeden z pierwszych telegramów gratulacyjnych dla gdańszczan nadszedł z pokładu słynnego statku pasażerskiego Stefan Batory.

Niektórzy kibice Lechii mówią do dziś, że to najważniejszy mecz w historii klubu, o większej dla nich randze niż te z Juventusem Turyn i finał Pucharu Polski z Piastem Gliwice rok wcześniej. Chodzi im nie tylko o wymiar sportowy, ale ten derbowy właśnie. Przed meczem kibice Lechii – po regularnej bijatyce – zdobyli legendarną trybunę Arki, tzw. „Górkę". „Walka o górkę przebiegała według archaicznych zasad sztuki wojennej, nowocześniejszym zjawiskiem były tylko liczne i często kursujące karetki pogotowia ratunkowego" – czytamy w „Sportowcu".

Górka była symbolem dawnego stadionu Arki. Na tej trybunie zasiadali najbardziej zagorzali kibice. Nadal istnieje. Rozciąga się z niej jednak widok nie na boisko, ale na okazały kompleks tenisowy. W 2000 roku teren na Polance Redłowskiej, na którym mecze rozgrywała Arka i jej protoplaści od 1932 roku, wykupił biznesmen Ryszard Krauze. Piłkarze przenieśli się na stadion przy ulicy Olimpijskiej.

W 2011 roku został otwarty nowy obiekt na 15 tysięcy miejsc. Tam rozegrano ostatnie derby z Lechią. Padł remis 2:2. Wkrótce Arka znów pożegnała się z ekstraklasą, jak w 1984 roku.

Kaszubi i blokowiska

Lata 80. to były niestety te czasy, kiedy chuligani wkroczyli na stałe do życia futbolowego w Polsce. Derby naznaczone były wulgaryzmem i przemocą. Hasła na murach „Będą połowy śledzi" (śledź to pogardliwe określenie Arkowców) albo „Betoniarze dobierzemy się do was" (Betoniarze to określenie Lechii, która była Budowlanym Klubem Sportowym) już dawno odeszły do lamusa. W 1997 roku nie dokończono spotkania na Ejsmonda. Z powodu burd mecz został zweryfikowany jako walkower dla Lechii.

Trudno wytłumaczyć tę wzajemną niechęć lub nienawiść czymś innym niż sąsiedzką rywalizacją. Drążący temat doszukiwali się linii podziału w historii. Arka jest starszym klubem, jeśli brać pod uwagę tę pierwszą datę założenia – 1929 roku, Lechia powstała dopiero po wojnie. Ale z drugiej strony gdańszczanie chlubią się tym, że prawa miejskie nabyli w XIII wieku, a Gdynia dopiero w XX.

Gdański klub miał zwolenników głównie na blokowiskach największego na Pomorzu miasta, ale też chętniej jemu kibicowano w Sopocie. Najbardziej znanym kibicem Lechii jest pochodzący z kurortu Donald Tusk. Arka ma reprezentować Kaszuby, głównie północne – Rumię, Redę, Wejherowo, Kościerzynę. Autor książek o Lechii „Lechia – Juventus. Więcej niż mecz" i „Lechia. Od A-lasy do Ekstraklasy" Mariusz Kordek opowiada, że pamięta, jak w stronę kibiców Arki ci z Lechii krzyczeli: „Kaszebe, Kaszebe" co miało ich obrażać.

Zdrajca Korynt

Na tych podziałach nieraz cierpieli piłkarze. Było mnóstwo takich, którzy grali w obu klubach, ale nie wszystkim to wybaczano. Bohaterem najgłośniejszego transferu między klubami był Tomasz Korynt, syn legendy Lechii Romana i wychowanek klubu z Wrzeszcza. „Korynt ty zmoro, zginiesz jak Aldo Moro" – śpiewali kibice Lechii. Przez wiele lat na jednym z murów między stacjami Gdańsk Wrzesz i Gdańsk-Zaspa widniał napis „Korynt zdrajca". Przy transferze musiał pośredniczyć miejscowy związek piłkarski. Działacze Lechii nie chcieli wydać Arce certyfikatu. Tomasz Korynt chciał zwyczajnie grać w lepszym klubie. Gdańszczanie klepali biedę w II lidze, gdynianie wkrótce zdobyli Puchar Polski i występowali w europejskich pucharach. Czas goi rany. Dziś Roman i Tomasz Koryntowie na obu stadionach witani są z szacunkiem.

Takich historii było więcej, ale nie dotyczyły reprezentantów kraju. Wychowanek Lechii, wicemistrz Polski juniorów, grający bardzo ostro Marek Ziółkowski w 1991 roku zdecydował się na przejście do Arki. Był niezwykle lubiany w Gdańsku, nie przebaczono mu jednak tej zmiany, tym bardziej, że później posłużył się „kibolami" Arki przy rozwiązaniu problemów w jednej z restauracji w Gdańsku.

Bogusław Kaczmarek w latach 70. był zawodnikiem Lechii. Nie udało mu się awansować do ekstraklasy. Poprosił o transfer do silniejszej Arki. Przy transferze potrzebne były negocjacje Urzędu Kultury Fizycznej w Gdańsku. Asystenta Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski raczej kojarzono z Lechią, którą później prowadził na przełomie lat 80. i 90. XX w. W 2008 r. dostał ofertę pracy szkoleniowca w Arce. Spędził w Gdyni zaledwie dwa dni. Gdyńscy kibice wypomnieli mu lata spędzone w Lechii. Kaczmarek podał się do dymisji.

Przed tegorocznymi derbami takich problemów nie ma. Szkoleniowiec Lechii jest obywatelem świata, byłym zawodnikiem Widzewa, Zawiszy, TSV Monachium, Chicago Fire, przez wiele lat pracującym jako trener w USA. Arka ma „swojego" szkoleniowca, wychowanka klubu Grzegorza Nicińskiego, który wprowadził ją w tym roku ponownie do ekstraklasy.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break