Rz: Wystąpiliście właśnie z jubileuszowym koncertem na łódzkim festiwalu Soundedit, na którym pojawił się m.in Brian Eno i Peter Murphy, niegdyś lider grupy Bauhaus. Cenisz specjalnie któregoś z tych muzyków?
Adam Nowak: Wiesz, że nie znam twórczości. Nazwiska tak. Brzmią światowo. Może się trochę ogrzaliśmy w ogniu tej sławy.
Niedawno ukazał się podwójny album koncertowy z okazji 25-lecia grupy, nagrany z niesamowitym składzie w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Jak udało wam się zebrać tylu gości, wśród których są Kinga Preis, Ania Rusowicz, Marika, Muniek Staszczyk, Skubas, Adam Strug, Grzegorz Turnau, Lech Janerka i kwartet Henryka Miśkiewicza, z którym graliście także w Łodzi?
Z piosenkarkami i piosenkarzami nie było aż tak trudno. Na finał został Grzesiu Turnau. Wiadomo, że gra na fortepianie. I ten fortepian miał stać przez cały koncert nieużyteczny. Długi czas myślałem, co zrobić z fortepianem. Wywieźć, opuść, podnieść się nie dało. Musiał stać. Siedziałem, myślałem, aż tu kulka z „Zaczarowanego ołówka" zaczęła mi dobijać się do głowy. Użyć! Ale jak? Utwory instrumentalne. My nie, bo już ich nie potrafimy zagrać. Kto? Jazzmani. Którzy? Jacy? Heniu Miskiewicz. Andrzej Jagodziński. Telefon. Rozmowa. Wchodzą w to. Panowie dostali wolną rękę, jako osoby wysokiego zaufania muzycznego. I zrobili, co do nich należało. Z naszej strony wielkie podziękowania.
Gracie teraz wiele jubileuszowych koncertów. Czy udaje się powtórzyć formułę z płyty? Na łódzkim koncercie, oprócz kwartetu Miśkiewicza, wystąpili z wami: Brodka, Dawid Podsiadło, a skład wzbogaciła Orkiestra ICON...