Kto kocha bieszczadzką włóczęgę i śpiew

Wolna Grupa Bukowina, legenda poezji śpiewanej, wystąpi w Smolniku (26 listopada) i Rzeszowie (27 listopada).

Publikacja: 20.11.2016 22:00

Wolna Grupa Bukowina

Wolna Grupa Bukowina

Foto: MateriaŁy prasowe/FB Wolna Grupa Bukowina

Wolna Grupa Bukowina będzie gościem specjalnym koncertu poetyckiego „Stachura. Pod wielkim dachem nieba", na wędrownym festiwalu poświęconym autorowi bieszczadzkiej „Siekierezady".

Widok na sad

Mało jest w polskiej piosence takich żywych legend jak Wolna Grupa Bukowina, kojarzących się z wolnością, niezależnością, z życiem poza systemem jaki by nie był. Niesamowita jest też prostota muzyki zespołu, z której bierze się wielka siła i nieprzemijalność. Śpiewniki wszystkich tych, którzy zasiadali i zasiadają przy ogniskach w całej Polsce lub w schroniskach - są pełne strof Bukowiny. Grupa zanim stała się znana w środowisku poezji śpiewanej i muzykujących studentów, hipisów, wolnych ptaków i ludzi ceniących sobie wolność przeszła długą drogę. Założył ją w 1970 roku Busku Zdroju w Świętokrzyskim Wojtek Bellon, który ze swojego okna w bloku na Świerczewskiego miał inspirujący do pisania i marzeń widok na ciągnące się w siną dal sady.

Tak naprawdę nazywał się Wojciech Belon. Jak mówił Adam Ziemianin, jego przyjaciel, artystyczny pseudonim był ukłonem artysty wobec przodka Francuza, który przyjechał do Polski w czasach napoleońskich, zakochał się w polskiej szlachciance i tu założył rodzinę.

Bellon zaprosił do śpiewania koleżankę z liceum Grażynę Kulawik, która do dziś jest podporą zespołu, uwiecznioną w jego piosenkach jako Zajączek.

Nazwa grupy znakomicie wiązała się z pierwszym programem koncertowym stworzonym przez Bellona, który był zatytułowany „Odkrycie i opisanie Bukowiny". Egzotyczna jak na mieszkańca Buska nazwa była wyrazem tęsknoty do wolności i włóczęgi. Bukowina to nie tylko miejscowość w Tatrach, ale i historyczna kraina, dziś na granicy Ukrainy i Rumunii, gdzie od czasów Kazimierza Wielkiego osiedlali się Polacy. Zajmowali się wypasaniem owiec, bydła i wyrabianiem serów. Bukowina to były takie dalekie Bieszczady, dalsze Beskidy. Bellon śpiewał „I był Beskid i były słowa/ Zanurzone po pępki w cerkwi baniach /rozłożyście złotych /smagających się wiatrem do krwi". Kochał turystyczną włóczęgę, był nawet członkiem Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego.

Młodzi muzycy wędrowali z gitarami po całej Polsce i po wszystkich pasmach gór, ceniąc sobie Sudety, Kotlinę Kłodzką i Świeradów. Zadebiutowali na Ogólnopolskiej Turystycznej Giełdzie Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie w 1971. Śpiewali wtedy „Ponidzie" i wywalczyli jedną z wielu nagród.

Nauczyciel śpiewu

Muzyka zdominowała życie Wojciecha Bellona, który bez sukcesu zdawał na historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i zgodnie ze swoimi zainteresowaniami kształcił się w tarnowskim Studium Nauczycielskim ze specjalizacją muzyczną. Stał się nauczycielem gry i śpiewu dla tysięcy swoich rówieśników, właśnie pod szyldem Wolnej Grupy Bukowiny, czego nie wykluczyły studia filozoficzne w Krakowie.

- Gdy się znalazłem w kręgu piosenki turystycznej, było mi wszystko jedno, co się tam śpiewa, czy o górach, czy Dylana, czy Beatlesów mówił w jednym z wywiadów. - Chodzi o to, żeby razem śpiewać, żeby być ze sobą przy tym śpiewaniu, bo ono jest funkcją wspólnego bytowania.

W 1972 trzon zespołu został poszerzony o Wojciecha Jarocińskiego, a kilka lat później o Wacława Juszczyszyna. Występowali na Festiwalu Piosenki Turystycznej Bazuna w Gdańsku, byli oczekiwani na takich festiwalach jak YAPA i FAMA. Stali się symbolem środowiska.

Jak wolność to wolność - można powiedzieć i grupa miała formułę zespołu otwartego. Grało z nią wielu znanych polskich wykonawców i muzyków. Wśród nich była Elżbieta Adamiak, Maria Wiernikowska, Jacek Skubikowski, Michał Lorenc, Jan Hnatowicz rewelacyjny gitarzysta związany potem z Pod Budą i Martyną Jakubowicz.

Szczególnym powodzeniem cieszył się w latach 70. program „Wyjście z zimy". A chociaż Wolna Grupa Bukowina była zespołem niezależnym - nie mogła jej nie zauważyć telewizja. Magda Umer przygotowała program zatytułowany „Piosenki wiatrem pisane".

Bellon uwielbiał opiewać górskie pejzaże („Bukowina II", „Pieśń łagodnych") i bliska mu była poezja Jerzego Harasymowicza. „A jeśli dom będę miał to będzie bukowy koniecznie" śpiewał. Sentyment do dziewiczej przyrody wyrażał się w songach dystansujących się do życia w betonowych miastach. W taki sposób: „Chodzą ludzie, asfalt depczą/ Nikt nie krzyknie, każdy szepcze/ Drzwi zamknięte, zaklepany krąg". Jakie to aktualne! Od ludzi robiących karierę Bellon wolał prostego człowieka, którego sportretował w balladach „Majster Bieda" czy „Ballada o Cześku Piekarzu".

Muzą Bellona została jego ukochana, a później żona Joanna, której poświęcił wiele piosenek i wierszy. Słuchacze poznali ją jako „Jasnowłosą" i „Jasną".

Tylko góry te same

W 1980 roku grupa została zaproszona na Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej do Opola, a pierwszym ciosem, który osłabił potencjał zespołu był stan wojenny. Została objęta zakazem występów, bo za nadto kojarzyła się z wolnością. Muzycy łączyli jednak siły z Wałami Jagiellońskimi i tak powstała supergrupa Adres Bukowina, ulica Wały Jagiellońskie. W latach 1982-1985 Bellon pod macierzystą nazwą wystąpił dosłownie kilka razy, dając w 1984 roku pamiętny koncert na świnoujskiej Famie. W solowych występach towarzyszył mu Wacław Juszczyszyn.

- Nie wiem, czy jest jakiś jednolity obraz Wojtka mówił w jednym z wywiadów. - Ci, którzy go znali, mają pewnie bardziej spójny z rzeczywistością. Ci, którzy znają go tylko z przekazów, mogą mieć bardziej idylliczny obraz, podbarwiony legendą, w jaką obrósł. Na tę legendę sobie zasłużył, bo był twórcą i człowiekiem niezwykłym i niepospolitym.

Z perspektywy czasu wiadomo, że personalne roszady były próbą zaradzenia rutynie, która wiązała się nieuchronnie z zawodowym śpiewaniem. Jak w każdym zespole, z czasem, objawił się syndrom nazbyt częstego przebywania ze sobą i męczących podróży na koncerty.

Najgorszy był 1985 roku. Nie da się ukryć, że tak jak zachodnich i amerykańskich artystów wykańczały narkotyki - w Polsce złudnym lekarstwem na szarzyznę i beznadzieję PRL była wódeczka. Na początku maja 1985 roku Bellon znalazł się w szpitalu, gdzie miał przejść dializę nerek, które od najwcześniejszych lat były powodem licznych zdrowotnych komplikacji. Jednocześnie lider Wolnej Grupy Bukowina chorował na zapalenie płuc, co nie ułatwiało lekarzom akcji ratunkowej. Jak powiedział po latach Jan Hnatowicz, współpracownik i gitarzysta Bellona, któremu poświęcił wraz z Anna Treter pieśń „Tylko góry te same", winę za śmierć muzyka ponosiła ówczesna służba zdrowia. Bellon, który przez dłuższy czas znajdował się na odwyku, był faszerowany środkami uspokajającymi, które zatruwały organizm.

Na stronie Wolnej Grupy Bukowina o śmierci Belona napisano: „...krążą dziesiątki historyjek. Prawda jest tylko jedna, lecz nie będzie nigdy ci udostępniona. Ci, którzy ją znają, strzegą jej bardzo starannie". Tym, którzy nie lubią się zagłębiać w prywatnym życiu ulubionych artystów - wystarczą pełne przeczucia śmierci songi „Jakże blisko" i „Pieśń ślepca".

Pamięci Bellona jest organizowany w Busku Ogólnopolski Festiwal Piosenki im. Wojtka Bellona „Niechaj zabrzmi Bukowina". Upamiętnia go także wiele piosenek i wierszy. Warto wspomnieć „Prosto od serca" Starego Dobrego Małżeństwa i „List do siebie" Piotra Bukartyka.

Wilcza Jama

Reaktywacja zespołu nastąpiła, nomen omen, wraz z wolnością w 1992 roku, zaś lata ponownej prosperity przyszły z renesansem poezji śpiewanej, którą nagłaśniały wydawnictwa Pomatonu oraz cykl opolskich koncertów na telewizyjnym festiwalu odbywających się pod nazwą „Kraina Łagodności".

Wśród fanów jest Jerzy Owsiak, założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który zaprosił dwukrotnie Wolną Grupę Bukowinę na festiwal Przystanek Woodstock. Nie spodziewała się chyba tego nigdy, ale śpiewała dla 150-tysięcznej młodszej od siebie publiczności.

Obecny skład Wolnej Grupy Bukowina, którą zobaczymy w Smolniku i Rzeszowie to: Grażyna Kulawik - śpiew, Wojciech Jarociński - śpiew, gitara, Wacław Juszczyszyn - śpiew, gitara, Wojciech Maziakowski - gitara basowa, Marek Zarankiewicz - instrumenty perkusyjne, Krzysztof Żesławski - gitara elektryczna. Koncert 26 listopada odbędzie się w Wilczej Jamie, zaś 27 - w rzeszowskim Teatrze im. Siemaszkowej.

Wolna Grupa Bukowina będzie gościem specjalnym koncertu poetyckiego „Stachura. Pod wielkim dachem nieba", na wędrownym festiwalu poświęconym autorowi bieszczadzkiej „Siekierezady".

Widok na sad

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break