Rz: Po konkursie przejął pan teatr w trudnej sytuacji finansowej i frekwencyjnej. Jaki jest efekt pana dotychczasowych rządów?
Norbert Rakowski: Minął rok od mojego przyjazdu do Opola. Startując w konkursie na stanowisko dyrektora nie miałem wcześniejszych doświadczeń w pracy z opolskim teatrem, zespołem ani jego organizatorem, czyli Sejmikiem Województwa Opolskiego.
Po zapoznaniu się z pełną dokumentacją zrozumiałem, że podjąłem się misji co najmniej ryzykownej. Zespół przerażony sytuacją, w jakiej się znalazł, a linia kredytowa teatru wyczerpana na kwotę 1,5 mln zł. Doszło do tego, że w grudniu 2016 roku nie mieliśmy na wypłaty. Na szczęście rozmowy z Urzędem Marszałkowskim rokowały dobrze. Staraliśmy się myśleć długofalowo, a nie tylko doraźnie. Po wprowadzeniu nowego regulaminu pracy, ale i cięciach dotyczących budżetu i etatów – Urząd Marszałkowski zdecydował się spłacić kredyt teatru. Przyznano nam również pieniądze na produkcję spektakli, czego owocem jest powakacyjny wysyp premier. Wcześniej byliśmy zajęci porządkami.
Ostatecznie na jaki budżet teatr może liczyć?
Pierwotnie podpisałem kontrakt, w którym zobowiązałem się do kierowania teatrem z budżetem 4,6 mln zł rocznie, co przy ogromnym budynku i dużym zespole (blisko 100 osób), było niezwykle trudne. Po zmianach, jakie zaproponowaliśmy, byliśmy w stanie ruszyć z budżetem 5 mln 280 tys. Otrzymaliśmy też dodatkowe wsparcie od marszałka Andrzeja Buły w postaci kilkuset tysięcy na produkcję spektakli, co dało łącznie 5 mln 700 tys. zł. Rozpoczęliśmy prace nad budową nowego repertuaru na tyle zróżnicowanego, by jak najszersza opolska publiczność odnalazła się na nowo w teatrze.