Otwarcie pod koniec ubiegłego roku nowego ośrodka Beskid Sport Arena w Szczyrku w Dolinie Białej przyciągnęło do tej miejscowości tłumy narciarzy. W ciągu pierwszych sześciu dni odwiedziło ośrodek ok. 10 tys. osób, a tylko w ostatnią sobotę do Szczyrku, według wyliczeń służb gminnych, wjechało pięć tysięcy aut – to prawie tyle, ile miasteczko liczy mieszkańców. Choć inwestorowi sprzyja zimowa aura, zainteresowanie nowoczesnym ośrodkiem pokazuje potencjał i miejsca, i takich inwestycji.
– Wybraliśmy Szczyrk nieprzypadkowo: to miejsce ma olbrzymi potencjał dzięki fantastycznemu ukształtowaniu terenu, które daje nieograniczone możliwości dla narciarzy na każdym poziomie. Pod tym względem Szczyrk jest numerem jeden w Polsce – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Michał Słowioczek, rzecznik ośrodka Beskid Sport Arena, którego inwestorem jest polska spółka PBC, należąca do Mostów Katowice.
Ośrodek ma 3,5 km tras na 8 hektarach, w tym niebieską i czerwoną, a w przyszłym sezonie odda do użytku czarną dla najbardziej wymagających narciarzy. Ma też dwie restauracje, wyciąg kanapowy i najnowocześniejszy system naśnieżania, który pozwala utrzymać śnieg nawet do maja, przy dodatnich temperaturach (sprzyja temu nienasłonecznione położenie stoku). W sezonie letnim głównymi atrakcjami ma być trasa igelitowa dla narciarzy oraz nowoczesny, grawitacyjny tor saneczkowy.
Wyjątkowy Szczyrk
Ten potencjał to także ludzie – Beskidy leżą zaledwie godzinę drogi samochodem z aglomeracji górnośląskiej, zamieszkanej przez blisko 4 mln mieszkańców.
Wyjątkowość Szczyrku zauważyli już dwa lat temu Słowacy z Tatry Mountain Resorts (TMR), którzy kupili niedoinwestowany Szczyrkowski Ośrodek Narciarski – ze starą infrastrukturą, za to dysponujący fantastycznymi stokami (np. Czyrna Solisko czy Skrzyczne). Chcą zainwestować tu ponad ćwierć miliarda złotych i stworzyć „polski Chopok". Słowacy mają poślizg inwestycyjny ze względu na wymogi prawne m.in. związane z wylesieniem części gór.