Z wątrobą – na Arkońską, z płucami – do Zdunowa. Szczecin od lat plasuje się w czołówce polskiej transplantologii, obok Warszawy, Zabrza, Poznania i Katowic. Tutejsi specjaliści przeszczepiają też nerki i rogówki, a wkrótce będą przeszczepiać serce i płuca. – To, że jesteśmy na rubieżach Rzeczypospolitej, nie znaczy, że nie możemy praktykować medycyny na światowym poziomie – mówi prof. Tomasz Grodzki, chirurg klatki piersiowej, szef Polskiego Towarzystwa Kardio-Torakochirurgów. I dodaje, że kliniki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego od lat szkolą chirurgów nie tylko z całej Polski, ale i ze świata.
Najmniej na świecie
Specjaliści z innych ośrodków przyjeżdżają podpatrywać głównie techniki przeszczepiania wątroby i płuc, uznawane za najtrudniejsze i najbardziej wymagające. Oddział Chirurgii Ogólnej, Chirurgii Naczyniowej i Transplantacyjnej Szpitala Wojewódzkiego na Arkońskiej to drugi, po warszawskim, najważniejszy w kraju ośrodek przeszczepiający wątrobę. Zespół pod kierunkiem dr. Samira Zeaira wykonuje rocznie kilkadziesiąt przeszczepów wątroby. Z kolei kierowana przez prof. Grodzkiego Klinika Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji w Zdunowie i Oddziału Chirurgii Transplantacyjnej na Arkońskiej gości adeptów przeszczepiania płuc. Ten jeden z najrzadszych przeszczepów na świecie wykonywany jest tu kilkanaście razy w roku (w ubiegłym – 13 razy). Liczba przeszczepów płuc jest najmniejsza spośród wszystkich transplantacji, bo to najtrudniejszy zabieg. Po pierwsze dlatego, że ten narząd przepuszcza przez siebie, a nawet przesącza jak gąbka, całą krew, przez co reakcje immunologiczne i odrzucania są dramatyczne. A po drugie, z uwagi na to, że jako jedyny narząd po wszyciu i wszczepieniu pozostaje w ciągłym kontakcie ze światem zewnętrznym, co naraża go na zakażenia, które dla zdrowych są banalne, a dla pacjentów po przeszczepie mogą okazać się poważne – tłumaczy prof. Grodzki. I dodaje, że w stosunku do serc płuc przeszczepia się na świecie kilka razy mniej, a w stosunku do nerek – nawet kilkadziesiąt razy.
Również przeszczepy wątroby należą do najtrudniejszych. – Podczas gdy torakochirurdzy operują na większych naczyniach, chirurdzy hepatologiczni muszą zespolić żyłę wrotną czy niewielkich rozmiarów tętnicę wątrobową. To powoduje, że technicznie te zabiegi są bardzo zaawansowane. W dodatku w obu przypadkach wyróżnia je ryzyko, że w razie niewydolności organu biorca umiera. Tymczasem przy przeszczepie nerek niewydolność przeszczepionego organu oznacza głównie powrót na dializę – mówi prof. Grodzki. Kolejnym utrudnieniem jest fakt, że w przypadku obu organów od pobrania narządu od dawcy do wszczepienia go biorcy nie może minąć więcej niż 10 godzin. To sprawia, że przeszczep nie tylko wymaga świetnej techniki i zgrania całego zespołu, ale też jest swoistym wyścigiem z czasem. Zwłaszcza że po narządy zespół jedzie czasem do miejsc tak odległych jak Chełm Lubelski. – Ta dziedzina medycyny wymaga poświęcenia, a przede wszystkim pasji. Wiąże się bowiem z zarwanymi nocami, wielogodzinnymi operacjami i specjalistyczną wiedzą – tłumaczy prof. Grodzki.
Pionierzy ze Szczecina
Kliniki PUM to nie tylko czołowe ośrodki przeszczepiania wątroby i płuc w kraju, ale też pierwsze, które podjęły się tych zabiegów w historii polskiej medycyny.
W 1987 r., 20 lat po pionierskim zabiegu na świecie wykonanym w USA, przeszczepu wątroby podjął się zmarły przed kilku dniami prof. Stanisław Zieliński z II Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Pomorskiej Akademii Medycznej.