Inwestycja w tabor jest możliwa dzięki środkom unijnym. Pierwsze składy trafią na Dolny Śląsk we wrześniu.
– Zakup nowych pojazdów jest wynikiem ciągłego wzrostu liczby pasażerów na liniach obsługiwanych przez spółkę. Obecnie składy trzy- i czteroczłonowe nie są już w stanie pomieścić pasażerów podróżujących w pociągach na obszarze aglomeracji wrocławskiej – tłumaczy Wojciech Zdanowski, dyrektor departamentu infrastruktury w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego. W ubiegłym roku Koleje Dolnośląskie przewiozły w sumie 7,3 mln pasażerów. Przetarg na zakup nowych pociągów został ogłoszony w październiku ubiegłego roku. W przetargu wzięły udział dwie firmy: Pesa Bydgoszcz, która zaoferowała cenę 269,5 mln zł za 11 składów, oraz Newag z Nowego Sącza – z ofertą 266,5 mln zł. Urzędnicy wybrali firmę Newag. Umowę z nią podpisano w połowie stycznia. – Środki na zakup pojazdów pochodzą w 80 proc. z funduszy RPO Województwa Dolnośląskiego na lata 2014–2020, natomiast pozostałe 20 proc. z budżetu własnego spółki Koleje Dolnośląskie – tłumaczy dyr. Zdanowski.
Nowe składy będą o jeden człon dłuższe od dotychczas używanych przez Koleje Dolnośląskie. W każdym pociągu znajdzie się 259 miejsc siedzących, a razem ze stojącymi nawet 560. Dla poprawy bezpieczeństwa pojazdy będą wyposażone w urządzenia ERMTS (European Rail Traffic Management System). Jest to wspierany przez Unię Europejską projekt ujednoliconego systemu sterowania ruchem kolejowym, który daje możliwość poruszania się pociągów w sieciach kolejowych różnych państw bez konieczności zatrzymywania się na granicach oraz wymiany lokomotywy czy maszynistów. Poza tym nowe impulsy będą mieć dopuszczenie do ruchu na terenie Republiki Czeskiej, ich napęd będą stanowić cztery silniki o mocy 500 kW każdy. Składy będą mogły rozwijać prędkość do 160 km na godzinę. Będą też niskopodłogowe, wyposażone w monitoring wewnętrzny i zewnętrzny oraz system informacji pasażerskiej.
Pociągi będą też wyposażone w klimatyzację, będą w nich wydzielone miejsca dla osób z większym bagażem oraz miejsce na rowery (nie mniej niż osiem), które znajdą się w środkowym członie składów. Pociągi będą miały też wysuwane stopnie ułatwiające wsiadanie na liniach o niskich peronach, nadajniki Wi-Fi obejmujące cały pojazd i automaty biletowe.
Pierwszy nowy pociąg zacznie kursować w połowie września. Kolejne będą docierały na Dolny Śląsk co dwa tygodnie. Ostatnie mają trafić do Wrocławia pod koniec listopada. – Nowe składy będą kursować na liniach o największej liczbie podróżnych – tłumaczy dyr. Zdanowski. Impulsy będą jeździły na trasach: Wrocław–Kłodzko–Międzylesie z możliwością wjazdu na teren Czech, Wrocław–Żmigród–Rawicz, Wrocław–Legnica–Lubin–Głogów, Wrocław–Legnica–Węgliniec, Wrocław–Jelcz-Laskowice, a także na innych zelektryfikowanych liniach województwa dolnośląskiego w zależności od potrzeb. Obecnie Koleje Dolnośląskie mają 16 EZT typu Impuls, w tym dziesięć czteroczłonowych i sześć trzyczłonowych oraz 25 pojazdów o napędzie spalinowym, w tym dziesięć jednoczłonowych i 15 dwuczłonowych. – Poza tym użyczyliśmy spółce pięć EZT typu EN57 po modernizacji – mówi dyr. Zdanowski. Zakup tych nowych impulsów to niejedyne plany inwestycyjne Kolei Dolnośląskich. W najbliższych latach chce ona zwiększyć swój tabor o kolejne 17 sztuk pojazdów kolejowych. – Będą to zarówno pociągi o napędzie elektrycznym – dziewięć sztuk, jak i spalinowym – osiem sztuk – zdradza dyr. Zdanowski. Dodaje, że składy elektryczne spółka chce kupić już w przyszłym roku. Na razie nie wiadomo, ile będą one kosztować. Szacunkową kwotę urzędnicy będą znali po ustaleniu zasadniczych parametrów pojazdów. Koleje Dolnośląskie budują halę utrzymania pojazdów na terenie swojego zaplecza w Legnicy. Ta inwestycja pochłonie ok. 12 mln zł.