Ofert pracy w regionie przybywa. W ubiegłym roku było ich ponad 65,5 tys., czyli o 16,5 proc. więcej niż w 2015 r.
– Problemem staje się pracownik z właściwymi kompetencjami, umiejętnościami, zmotywowany. Z drugiej strony być może jest tak, że pracodawcy, stawiając wymagania pracownikom, oferują zbyt niskie wynagrodzenia i nieatrakcyjne warunki pracy – mówi Kazimierz Stocki, wicedyrektor ds. rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.
Dlatego jego zdaniem pracodawcy muszą tak przekonstruować modele działania swoich firm, by zaplanować adekwatne wynagrodzenie dla pracowników i jednocześnie być w stanie utrzymać swoje firmy.
Badania WUP wskazują, że w regionie poszukiwani są przedstawiciele co najmniej 20 zawodów, m.in. kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych oraz autobusów (brak ten dotyczy zresztą całego kraju). Pracodawcom ciężko też znaleźć samodzielnych księgowych, ale też piekarzy, fryzjerów, dekarzy, glazurników. To także konsekwencja zaniedbań w szkolnictwie zawodowym.
Zmiana pokoleniowa
– Mamy sygnały, że brakuje ludzi do pracy w branży elektromaszynowej, hotelarstwie, usługach. Od wielu lat występuje ubytek wykwalifikowanych pracowników budowlanych, np. spawaczy, betoniarzy-zbrojeniarzy. Oni są przyciągani na rynek niemiecki lub brytyjski, gdzie pracodawcy mogą zaoferować wyższe wynagrodzenia – mówi Dariusz Jodłowski, szef Pracodawców Lubelszczyzny Lewiatan.