Od strony statystycznej obraz bezpieczeństwa na drogach regionu uspokaja – województwo podlaskie jest w czołówce tych z najmniejszą liczbą wypadków. Problem w tym, że jeżeli do nich dochodzi, to w wielu przypadkach skutki są tragiczne.
Wciąż dużo zabitych
W 2016 r. na drogach regionu doszło do 684 wypadków (to o 13 mniej niż rok wcześniej), w których jednak zginęło 120 osób, a 831 zostało rannych. W porównaniu ze stanem sprzed roku mniej było rannych – o 43 osoby, ofiar śmiertelnych o dwie więcej. Podobnie jak w innych regionach przybyło kolizji – było ich ponad 12 tys., czyli o niecały tysiąc więcej.
Co naturalne, najwięcej wypadków miało miejsce w stolicy regionu – Białymstoku (łącznie 257, to kilkanaście mniej niż rok wcześniej). Kolejne „wypadkowe" miasta, choć już z dużo mniejszym natężeniem drogowych zdarzeń, to Łomża i Wysokie Mazowieckie – w tym ostatnim wzrost liczby wypadków był największy w regionie (było ich łącznie 50, czyli o 17 więcej niż w 2015 r.)
Na przeciwnym biegunie miast, gdzie kraks na drogach było najmniej – zaledwie dziewięć i z tylko jedną ofiarą śmiertelną – są Sejny, mimo że latem ściągają tu tłumy zmotoryzowanych turystów. Co ciekawe, w Sejnach o jedną piątą zmalała liczba kolizji, choć ogólny trend zarówno na Podlasiu, jak i w kraju jest rosnący. Procentowo najbardziej spadła liczba wypadków w Siemiatyczach (z 46 do 30 w roku ubiegłym).
Jednak wypadki na Podlasiu mają bardziej dramatyczne skutki niż w innych częściach kraju – tzw. wskaźnik zabitych lokuje region na pierwszym miejscu w kraju. Z Raportu Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji wynika, że na 100 wypadków (do tylu doszło w 2016 r. w województwie) ginie ponad 17 osób. Średnia krajowa to dziewięciu zabitych. Dla porównania – np. w małopolskim, pomorskim i łódzkim jest ok. pięciu zabitych na 100 wypadków.