Wraz z przejęciem sterów rządu przez nową ekipę zapanowała w naszym kraju moda na patriotyzm gospodarczy, o czym rządzący przypominają choćby stwierdzeniami, że „kapitał ma narodowość". Trend ten ma też odzwierciedlenie na poziomie regionalnym i lokalnym. Dyskutowali o nim uczestnicy debaty pt. „Czy patriotyzm lokalny się opłaca?".
– Często patriotyzm lokalny przybiera wręcz groteskowe formy, ale prawda jest taka, że chodzi o miłość do swej lokalnej wspólnoty, małej ojczyzny. Nie jest skierowany przeciwko komuś. To wspieranie, a nie konkurowanie, a jeśli już jest konkurencja to na zdrowych zasadach – mówił Jacek Lelek, burmistrz Starego Sącza. Podobne podejście zaprezentował François Decoster, przewodniczący komisji ds. obywatelstwa, zarządzania, spraw instytucjonalnych i zewnętrznych w Komitecie Regionów Unii Europejskiej. – Tak naprawdę jako Europejczycy wszyscy jesteśmy patriotami lokalnymi, bo przecież jeśli mówimy o inwestycjach w transporcie, kulturze czy edukacji to przede wszystkim interesują nas realia lokalne. I takie podejście wnosimy na poziomie całej UE jako Komitet Regionów – mówił gość z Francji.
– Najpierw musimy zadać pytanie – jak rozumiemy patriotyzm, czy przez pryzmat miasta, regionu czy kraju. Władze Krakowa wspierają go oczywiście na poziomie miasta – mówiła Katarzyna Król, wiceprezydent Krakowa. Czym się to przejawia? – Jako miasto wspieramy lokalnych przedsiębiorców, start-upy i ich inicjatywy. Kraków wspiera nie tylko ośrodki akademickie, ale także stara się zapewnić warunki, aby nasi studenci już po skończeniu studiów właśnie tu mogli się rozwijać, pracować. Chodzi o to, aby w mieście żyło się komfortowo. Wiele działań podejmujemy już na poziomie szkół średnich. Zapewniamy doradztwo zawodowe. Prężnie rozwijamy szkolnictwo zawodowe przywracając mu prestiż – tłumaczyła Król.
Na wątek pomocy młodym ludziom jako przejaw patriotyzmu lokalnego wskazał też burmistrz Lelek. – U nas w Starym Sączu bardzo dużo młodych, zdolnych osób marzy o pracy i karierze w wielkich miastach, a nawet za granicą. To naturalne, tam są większe możliwości rozwoju, ale myśląc lokalnie staramy się ich zatrzymać, umożliwić założenie własnej działalności gospodarczej, bo z doświadczenia wiem, że biznesy wyrosłe lokalnie może rosną i wolniej, nie zawsze stają się krajowymi czy globalnymi, ale są dużo bardziej związane z daną miejscowością – tłumaczył Lelek.
– Co prawda samorząd lokalny i regionalny ma obowiązek dbać o realia lokalne, także gospodarcze, jednak ta dbałość nigdy nie może stać w opozycji do inwestorów zewnętrznych – stwierdził Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego.– Trzeba też oczywiście wskazywać lokalne atuty. Tak robimy na Podkarpaciu i potencjalnym inwestorom pokazujemy naszą kulturę, zasady i etos pracy – dodał.