Stocznie rzeczne pozostają w cieniu przedsiębiorstw z Trójmiasta i Szczecina. Tymczasem w Płocku działa największy tego typu zakład nad Wisłą, pozostałość dawnej potęgi, czyli Płockiej Stoczni Rzecznej, w latach 60. największej stoczni śródlądowej w Polsce i jednej z największych w Europie.
Jeszcze w lutym 2015 roku załoga miała przymusowe wolne z uwagi na kryzys, jaki dotknął zakład. W latach 2013–2015 Centromost Stocznia Rzeczna w Płocku miała poważne problemy finansowe. Wiązało się to z wycofaniem głównego kontrahenta z planów budowy serii tankowców typu „C" Maxcube. – Przyczyną trudności kontrahenta, a jednocześnie naszego głównego właściciela, holenderskiej firmy VEKA Group, był kryzys w branży stoczniowej. Stocznia została z prawie wykończonym kadłubem i drugim w częściach. W 2014 r. złożony został wniosek o upadłość układową. Od grudnia 2015 r. układ z wierzycielami jest realizowany – mówi „Rzeczpospolitej" Krystyna Zych, dyrektor naczelna stoczni.
Dziś po kryzysie nie ma śladu. Obecnie rynek podnosi się z kolan.
– Nasz właściciel VEKA Group zlecił nam zamówienie na budowę i dostawę 15 nowoczesnych tankowców dla Shella z napędem „dual-fuel" – mówi Krystyna Zych. Drugim właścicielem stoczni jest firma WAN SA. Zlecenie na budowę 15 tankowców (o długości 110 m) zapewni płockim stoczniowcom pracę do połowy 2018 r. Jednostki te mają być wykorzystywane m.in. w rejonie Antwerpii, Rotterdamu i Amsterdamu.
– Rysuje się również szansa na następne 15 tankowców i sześć gazowców. Pracujemy nad planem zwiększenia produkcji – dodaje Zych. W tej chwili stocznia zatrudnia 108 osób, 70–80 pracuje u podwykonawców na jej terenie, kolejnych 40 poza zakładem. – Jeżeli pozyskamy nowe zamówienia, konieczne będzie zwiększenia zatrudnienia. Trudno nam znaleźć wykwalifikowanych pracowników, ale pojawiają się osoby, które pracowały u nas w czasach „prosperity" i wracają do stoczni – mówi Zych.