Rz: Hałas stał się tak powszechny, że chyba nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą?
Jarosław Markowski: Hałas towarzyszył człowiekowi od dawna. Znana jest historia ucieczki bogatych patrycjuszy ze starożytnego Rzymu na tereny podmiejskie, gdy Juliusz Cezar, ze względu na nadmierny tłok na ulicach, zakazał ruchu kołowego w obrębie murów miejskich od wschodu słońca do dwóch godzin przed zachodem. W efekcie cały ruch wozów odbywał się w nocy, a drewniane koła o żelaznych obręczach tłukły się po bruku. Dziś hałas to jeden z największych naszych wrogów i stały element naszego otoczenia. I niestety z roku na rok jest coraz głośniej, przez co my czujemy się coraz gorzej. Wystarczy postać przez pięć minut w centrum dużego miasta, żeby na własnej skórze doświadczyć negatywnego oddziaływania hałasu, nazywanego też smogiem akustycznym.