Z danych statystycznych wynika jednak, że ubiegły rok był kolejnym, w którym miastu ubyło mieszkańców, tym razem 1639.
Największym problemem jest odpływ młodych ludzi, zarówno absolwentów szkół średnich, jak i wyższych, bo to oni są motorem napędowym miasta. Lublin jest wciąż największym na wschód od Wisły ośrodkiem akademickim, ale z coraz mniejszą liczbą studentów. O ile jeszcze pięć lat temu w Lublinie studiowało 77,1 tys. młodych ludzi, o tyle ten rok akademicki rozpoczęło o 7 tys. osób mniej.
Deficyt rodzimych studentów na razie równoważą obcokrajowcy, których w stolicy regionu studiuje już ponad 6,5 tys., najwięcej, bo ponad 66 proc., z Ukrainy, sporo z Tajwanu, USA i Białorusi. To ważny odsetek mieszkańców, który miesięcznie wydaje w mieście blisko 8,6 mln zł, a w całym roku akademickim ma zostawiać ok. 99,2 mln zł. Zdecydowana większość obcokrajowców jednak po zakończeniu edukacji wróci do swoich krajów. Miasto opuści też spora część rodzimych licencjatów i magistrów. Na razie udaje się zatrzymać tylko informatyków. Z badań magistratu wynika, że zaledwie 5 proc. z nich opuszcza Lublin.
Problemem jest także odpływ absolwentów szkół ponadgimnazjalnych z Lublina na studia do Warszawy, Wrocławia lub Krakowa. Kusi ich perspektywa bardziej atrakcyjnych warunków płacy i pracy.
Samorząd miasta próbuje więc zatrzymywać talenty. Coraz mocnej wspiera sieć startupową, która pozwala młodym ludziom sprawdzić się w biznesie. Do studiowania w Lublinie zachęca też uczniów szkół ponad gimnazjalnych. Od 2010 r. funduje stypendia dla wybitnie uzdolnionych studentów oraz doktorantów zamieszkujących w Lublinie, „których działalność naukowa lub artystyczna może przyczynić się do rozwoju miasta i regionu lub wnieść znaczący wkład w rozwój". W tym roku samorząd przeznaczył na to 500 tys. zł. Stypendia powędrowały do 40 studentów (po 7 tys. zł) i doktorantów (8,7 tys. zł). Od uruchomienia program wsparł łącznie 643 osoby.