Dziś jego syn Staś ma 3,5 roku i jest radosnym dzieckiem. Doskonale jednak pamięta emocje, jakie towarzyszyły pobytowi w szpitalu z dwutygodniowym noworodkiem. Dlatego wie, jak ważny jest komfort rodziców czuwających przy chorym dziecku. Stąd Michał słysząc o akcji "Nie wypada nie pomagać", której dochód przeznaczony jest na doposażenia Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej, długo się nie zastanawiał. A ponieważ organizatorka akcji jest także inicjatorką wysłania malucha dla Toma Hanksa, pojawił się pomysł, by na masce małego fiata zebrać podpisy znanych osób i wystawić na licytację . Za pomysłem poszły konkretne działania, m.in. profil na Facebooku.
- Maskę z malucha miałem na strychu. Pomyślałem, że zamiast wpłacać pieniądze na konto, wydam je na paliwo i spróbuję dotrzeć do znanych i cenionych osób, a potem może ktoś to wylicytuje za wyższą kwotę. Od początku miałem pełne wsparcie żony i rodziny, która zaangażowana była m.in. w pomoc w opiece nad synem - opowiada Michał.
Dostał zielone światło i miesiąc na zdobycie podpisów. W tym czasie pokonał, przemieszczając się głównie po południu Polski, 3000 km, wykonał ponad 150 telefonów, spotkał się z 56 artystami, sportowcami, działaczami. Pierwszy podpis złożyli sportowcy ze Śląska Cieszyńskiego: rajdowiec Kajetan Kajetanowicz, świeżo upieczony medalista mistrzostw świata Piotr Żyła i Adam Małysz.
- Zacząłem od osób, które znałem osobiście, do których miałem dojście przez znajomych. To uruchomiło efekt kuli śnieżnej. Osoby podpisujące się zaczęły mi pomagać skontaktować się z kolejnymi. Bardzo pomocny okazał się Zbyszek Bródka, mistrz olimpijski ale przede wszystkim, tak jak ja, strażak. Zna smak popularności - mówi Michał i dodaje.
- Dużo działo się intuicyjnie. Byłem z żoną w Chorzowie na koncercie Pawła Domagały. On tam powiedział takie zdanie: „Dzięki wam spełniają się moje marzenia, jeśli będziecie czegoś potrzebować, dajcie znać". No to się zgłosiłem.