Bo tak naprawdę to regiony najlepiej wiedzą, czego im potrzeba, by rozwijać się w sposób najbardziej efektywny, a jednocześnie wykorzystywać posiadany potencjał, odpowiednio go wzmacniając. Duże projekty o znaczeniu krajowym mogą być zarządzane z Warszawy, to wybór oczywisty, natomiast w przypadku mniejszych nie ma to żadnego sensu.
Według danych resortu finansów województwo lubuskie zajęło drugie miejsce pod względem efektywności wykorzystania środków unijnych z perspektywy 2007–2013 z wynikiem 136,3 proc. Widać, że dobrze wydano każdą złotówkę. Co ciekawe, w tym zestawieniu pierwszych dziesięć miejsc zajmują właśnie realizowane przez samorządy regionalne programy operacyjne, a dopiero na 11. i 12. znalazły się programy ogólnokrajowe – „Infrastruktura i środowisko" (efektywność wykorzystania środków na poziomie 118,2 proc.) oraz „Innowacyjna gospodarka" (117,6 proc.). Oczywiście nie wszystkie regiony osiągają wyniki doskonałe, ale średnia efektywność przemawia za zarządzaniem większą ilością pieniędzy z niższego niż centralny poziomu. Obecnie w 16 regionalnych programach operacyjnych na lata 2014–2020 dostępnych jest 125,1 mld zł, co stanowi ok. 40 proc. całkowitej alokacji dla Polski. Dobrze się stało, że RPO finansowo zyskały, a zakusy, by przynajmniej częściowo przejęła nad nimi kontrolę administracja rządowa, nie mają uzasadnienia merytorycznego.