Położona niedaleko Dębicy gmina słynie z czystego powietrza i przepięknych lasów. Znany piosenkarz Maciej Maleńczuk kilka lat temu wyprowadził się z Krakowa i osiadł właśnie w Jodłowej. Powiedział, że to „najpiękniejsze miejsce na ziemi". Okoliczne lasy zapewniają nie tylko piękno i spokój. Dawno temu dawały także niespożyte siły.
„Od najwcześniejszej młodości uczyłem się żyć zgodnie z naturą. Las ze swoim tysiącem czarów, ze swym balsamicznym, ożywczym powietrzem był mi kolebką, był pierwszym towarzyszem mych dziecięcych zabaw" – wspominał w swojej autobiografii „Na ringach całego świata" Jan Stanisław Cyganiewicz, znany bardziej jako Zbyszko Cyganiewicz.
Pisał o lasach na Wisowej, szczycie Pogórza Ciężkowickiego. Tam jego ojciec pracował jako leśniczy. Tam Zbyszko wykonywał pierwsze ćwiczenia – rąbał drzewa, dźwigał wielkie słupy drewna, rzucał nimi. Stamtąd wyszedł w świat wielki siłacz, jeden z najlepszych i najsłynniejszych polskich zapaśników. Duma Jodłowej.
Długie lata walk
Dobrym zdrowiem cieszył się długo. Może właśnie dzięki dzieciństwu spędzonemu na Podkarpaciu, na łonie natury? Jeszcze mając 70 lat, w 1951 roku, złożył propozycję walki Primo Carnerze. Włoch był bokserem, ale zaczynał od zapasów, po zakończeniu kariery pięściarskiej przerzucił się na wrestling. Wielu specjalistów uważało go za człowieka mafii. Miał wygrywać tylko dlatego, że walki były ustawiane, a rywale zastraszani. Nie dysponował ani techniką, ani silnym ciosem. Nie miał także atutów jako zapaśnik czy wrestler. Zbyszko wiedział o tym. Chciał udowodnić, że młodszy od niego o 28 lat Włoch nic sobą nie reprezentuje. W Nowojorskim Związku Zapaśników złożył kaucję w wysokości 5 tys. dol. jako gwarancję, że na pewno przystąpi do walki. Był gotów. Nawet po zakończeniu kariery codziennie trenował, do tego pracował fizycznie, prowadził farmę. Nie zgnuśniał. Federacja uznała jednak, że Zbyszko jest za stary. Powołała się na przepis, że w walkach mogą uczestniczyć zawodnicy do 45. roku życia.