Niedawno w konkursie organizowanym przez marszałka województwa mazowieckiego wyróżnionych zostało 15 producentów regionalnych produktów, a siedmiu otrzymało wyróżnienia. Tyle że aż 150 produktów zostało zgłoszonych do konkursu. Zaproszenie do Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza otrzymało czterech nowych producentów. Podniebienia jury zachwyciły m.in. pączki BIO, kiełbasa krucha, faszerowany szczupak znad Plewki, chrzan na occie jabłkowym czy syrop z pigwowca, chleb żytnio-pszenny z Czernic Borowych, sójka wrzoska, smalec kurpsioski z dodatkiem ogórka kiszonego, pierś gęsia z Łysobyk, ser domowy z czarnuszką, trzepowski ser podpuszczkowy w ziołowej posypce, powidła śliwkowe z Jałowcem, miód faceliowy, ale także nalewka nadbużańska owocowa-mirabelka, miód pitny Kuroik dwójniak.
Niezwykle cieszę się, że coraz bardziej cenione są regionalne sery. Sery zagrodowe stają się kulinarną specjalnością Mazowsza, a liczba ich producentów jest coraz większa. Mazowsze od pewnego czasu na nowo odkrywa długą historię produkcji serów. Od lat popularnością cieszył się ser twarogowy z naturalnie ukwaszonego mleka. W okolicach Urzecza, a także wzdłuż Wisły produkcją serów typu gouda czy edamski zajmowali się m.in. osadnicy holenderscy.
Cenione są też produkowane na Mazowszu papryka czy miód kurpiowski, wiśnia nadwiślanka, jabłka grójeckie, które zdobyły unijny znak Chronione Oznaczenie Geograficzne.
Symbolem regionu stają się też wyborne nalewki, a receptury, na podstawie których powstają, sięgają XV wieku (inna, lepsza jest jednak jakość spirytusu, tym samym mniej dodaje się do nich aromatycznych przypraw). To napoje alkoholowe o smaku wiśni, tarniny, orzechów, malin. Moim zdaniem mogą się stać takim znakiem rozpoznawczym Polski jak piwo w Czechach albo porto w Portugalii.
Potrzebne jest jednak wsparcie państwa i na to szczególnie liczą producenci alkoholi. Nie ma systemu promowania tych produktów nie tyle w kraju, ile także za granicą, czy w dużych sklepach sieciowych. Biurokracja zabija drobnych producentów nawet w sytuacji, gdy chcą sprzedawać swoje produkty na lokalnych jarmarkach czy festiwalach kulinarnych. Samorządy żądają od nich zbyt wysokich opłat. Problemem jest np. zakup małej ilości opakowań produkowanych m.in. butelek do nalewek. Huty szkła wymagają bowiem zakupu wielkich ilości szklanych naczyń.