– W czterech ostatnich wyborach samorządowych średnio 60 proc. wyborców zagłosowało na kogoś, kto ostatecznie nie został radnym. Tylko 40 proc. zagłosowało za kimś, kto później został urzędnikiem. Głosujemy więc głównie na takich „naganiaczy" – ludzi, którzy mają przynieść głosy, ale nie wygrać – tłumaczył Flis.
– Jak ktoś raz, drugi, trzeci i czwarty głosuje i nigdy ta osoba nie zostaje radnym, to nie wiem, jak mu się chce jeszcze iść głosować – mówił.
Koniec niezależności
Rozmówcy poruszyli też ważny temat przejmowania kompetencji samorządu przez władze centralne. Dyskusja rozgorzała szczególnie wokół ostatniej ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych. Samorządy liczą jeszcze, że prezydent nie podpisze ustawy o RIO, ponieważ obawiają się nowych kryteriów kontroli. Uchwalona przez Sejm 8 czerwca ustawa o RIO rodzi pytania związane z konstytucyjnością zarówno zmian w sprawach personalnych izb, jak i kryteriów kontroli przez nie w samorządach. To właśnie nowe kryteria zbulwersowały samorządowców, którzy uważają, że dzięki nim izby przejmą kompetencje organów gminy. Są to kryteria rzetelności, gospodarności i celowości.
– Urzędnik będzie miał prawo oceny celowości wydatkowania pieniędzy z lokalnego budżetu. To oznacza koniec niezależności samorządu – mówił Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego. – Do tej pory byliśmy kontrolowani tylko pod kątem zgodności z prawem. Reszta była sprawą społeczności lokalnej.
Krupa podał przykład działania Małopolski, która aktualnie realizuje duży program budowy ścieżek rowerowych. Równocześnie rozpoczęła kampanię społeczną „Małopolska na rowery", w której zachęca mieszkańców, żeby spędzali wolny czas z rodziną aktywnie – a nie biernie, z telefonem czy tabletem w ręku.
– Uważamy, że to ważne. I teraz proszę sobie wyobrazić, że przyjdzie urzędnik z RIO i powie: „to wyrzucanie pieniędzy w błoto". Za kilka miesięcy będzie można mnie przez to odwołać – mówił Krupa.
W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego.
– Takie działania władzy centralnej paraliżują nas, samorządowców. Już samo wejście Centralnego Biura Antykorupcyjnego do wszystkich urzędów marszałkowskich pokazało, że to nie są żarty. Funkcjonariusze niczego nie znaleźli, więc teraz próbuje się uderzyć w samorząd z innej strony, ustawą o RIO. Przepisy wdraża się bez konsultacji z nami, z dnia na dzień, a szczególnie w nocy. Nowe prawo zmienia mocno system samorządowy, który w ten sposób zostanie zniszczony. Szkoda – mówił Saługa.
– Mamy jeden z lepszych ustrojów na świecie, jeśli chodzi o samorząd. Tylko dlatego, że w 15 województwach nie rządzi PiS, to niszczy się to osiągnięcie tylko dla samego niszczenia – dodał.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego, byłego prezydenta RP, w taki sposób zostanie cofnięty zegar historii.
– Danie możliwości zakwestionowania wydatkowania pieniędzy ze względu na celowość to coś, co przegapiła opinia publiczna. Media nie zareagowały, a wokół tego powinna być awantura podobnej rangi jak wokół zamachu na Trybunał Konstytucyjny – uważa Komorowski. Jak dodał, obecnie rządząca opcja polityczna wpadnie kiedyś w te same dołki, bowiem jej decyzje kiedyś będą przez innych kwestionowane, a mechanizm wykorzystywany do walki politycznej.
Jacek Krupa dodał, że samorząd jest coraz bardziej spychany przez władzę centralną w niebyt.
– Jestem marszałkiem już 19 miesięcy. Od 19 miesięcy nie było u mnie choćby jednego wiceministra, nie mówiąc już o urzędnikach państwowych wyższych rangą. Samorząd nie jest partnerem dla polityków i to widać – uważa Krupa.
– To bardzo smutne, bo tak naprawdę to samorząd zbudował Polskę po 1989 roku. Odtworzenie gmin i samorządów to najlepsza rzecz, jaka się wydarzyła. Musimy się teraz zmobilizować i proponować model jeszcze bardziej zdecentralizowany. Przeciwstawiać działaniom rządu, oferując nowe, lepsze rozwiązania.
Słabość klasy politycznej
Bronisław Komorowski wskazał, że władzy na ogół się nie lubi.
– Tym, co jest mankamentem polskiej sceny politycznej, jest nieprzezwyciężony do końca socjalizm, skłonność do myślenia centralnego. Ja też początkowo z dystansem podchodziłem do rozwiązań decentralizacji władzy. Zastanawiałem się, jak można zarządzać krajem, nie mając de facto ku temu narzędzi. Dziś jestem wielkim zwolennikiem tych reform, które zdecentralizowały władzę i w Polsce się sprawdziły – mówił.
Jego zdaniem mamy ogromną pokusę myślenia, że zarządzanie centralne będzie lepsze. To efekt natury ludzkiej w tej części świata. Chcemy, by ktoś za nas decydował, bo wtedy odpowiedzialność też będzie jego. Jak dodał – powoli z tego wyrastamy, ale to wciąż jest słabością naszej klasy politycznej, która rzadko kiedy zdobywa się na szeroką dyskusję z opinią publiczną.
– Władza częściej woli ominąć problem albo go przeforsować, zamiast konsultować, tłumaczyć i przekonywać. To trwa dłużej, ale jest lepsze i politycznie tańsze – dodał Komorowski.
Bronisław Komorowski, były prezydent Polski.
Jacek Krupa, Marszałek Województwa Małopolskiego.
Władysław Kosiniak-Kamysz, poseł i prezes PSL.
Wojciech Saługa, Marszałek Województwa Śląskiego.
Jarosław Flis, socjolog, publicysta i naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego.