Krzysztof Cegielski w czasie transmisji z finałowego turnieju w Gorzowie nazwał Szymona Woźniaka zapchajdziurą w składzie Betardu. Ta opinia będzie mu pewnie długo wypominana, tyle tylko, że były żużlowiec, a obecnie ekspert telewizyjny miał rację – mistrz Polski sezon zaczynał na ławce rezerwowych w swojej drużynie. Nie mieścił się w składzie, przegrywając m.in. z Łotyszem Andrzejem Lebiediewem. Upominały się nawet o niego inne kluby, proponując wypożyczenie, a sam żużlowiec sugerował w jednym z wywiadów regulaminową zmianę, która pozwoliłaby zawodnikom w jego sytuacji na występy w barwach innego zespołu jako gość.
Woźniak po raz pierwszy wystąpił więc dopiero w piątej kolejce, a jego Sparta wygrała wyjazdowe starcie z niepokonanym od roku na własnym torze GKM Grudziądz. Przyszły mistrz Polski walnie przyczynił się do zwycięstwa, zdobywając 8 punktów, czyli więcej niż faworyzowani dotąd przez menedżera Rafała Dobruckiego Lebiediew czy Tomasz Jędrzejak (inny niespodziewany indywidualny mistrz Polski sprzed lat). Później jeździł już solidnie, odpłacając się za zaufanie, może poza wpadką w Zielonej Górze, gdzie zdobył tylko 3 punkty. 25 czerwca w swoim piątym w sezonie meczu po raz czwarty wygrał swój bieg.
Indywidualne mistrzostwa Polski w Gorzowie zaczął od zwycięstwa i to z nie byle kim, bo z uczestnikami cyklu Grand Prix Patrykiem Dudkiem i Bartoszem Zmarzlikiem. Później było nieco słabiej i swój ostatni bieg w fazie zasadniczej musiał wygrać, by być pewnym miejsca w pierwszej szóstce, z której dwóch najlepszych do decydującego biegu kwalifikowało się automatycznie, a kolejna czwórka jechała w barażu. Jak później przyznał, zagrał z mechanikami va bangue. – Pozmienialiśmy praktycznie wszystko w ciemno w tym samym motocyklu. To zagrało wyśmienicie i zostawiliśmy już do końca te ustawienia – powiedział. Wygrał i 19. bieg gorzowskiego turnieju, i baraż, i wielki finał. Jednodniowe finały co jakiś czas przynoszą niespodziewanych zwycięzców. W mistrzostwach seniorów były już triumfy wspomnianego Jędrzejaka czy Adama Skórnickiego – zawodników znanych, ale nigdy nie pierwszoplanowych. W Grand Prix to niemożliwe – tam sensacje mogą się zdarzać w pojedynczych turniejach, ale nie w klasyfikacji generalnej. Woźniak już raz sprawił niespodziankę, zresztą też w Gorzowie – w 2014 roku wygrał indywidualne mistrzostwa Polski juniorów.
Początki w Tucholi
Urodzony w 1993 roku mistrz Polski jeździć zaczął, mając siedem lat, w rodzinnej Tucholi. Jak wielu początkowo występował na miniżużlu. Również zaskoczeniem nie jest, że jego głównymi sponsorami i największymi kibicami byli rodzice. – Oni ciężko pracują za standardowe polskie pensje, nie mają żadnej swojej działalności. Zatem łatwo nie było. Tata pracuje w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Tucholi, a także zajmuje się tamtejszą kręgielnią. Mama natomiast jest kucharką w gimnazjum – opowiadał w 2015 roku w „Gazecie Wrocławskiej".