Górnik spadł niemal w ostatniej chwili, ale zanosiło się na to od miesięcy. Jesienią grał słabo, zmieniono więc trenera, bo to zawsze prostsze niż zatrudnienie nowych zawodników. Miejsce młodego Andrzeja Rybarskiego, który utrzymał drużynę w ekstraklasie w roku 2016, zajął doświadczony Franciszek Smuda. Rozpoczął pracę od klęski 0:5 na Łazienkowskiej, przegrał 0:5 w Białymstoku, ale potem było już tylko lepiej. Wydawało się, że misja utrzymania Górnika w ekstraklasie mu się powiedzie. Drużyna grała ładnie i coraz skuteczniej. Decydujące bramki padały czasami w 90. minucie, nadzieje rosły. Nie udało się.
– Staliśmy się ofiarą układów – mówi „Rzeczpospolitej" Franciszek Smuda. – Ostatni mecz, z Ruchem, w którym straciliśmy dwie bramki w 90. minucie, już nie miał znaczenia. Wcześniej sędzia wypaczył wynik naszego meczu z Wisłą Płock, spotkanie z Arką przegraliśmy po bramce zdobytej ręką, wreszcie Arka zaskakująco łatwo pokonała Zagłębie w Lubinie. Jak widzisz coś takiego, to tracisz wiarę – mówi Smuda.
Problemy zaczęły się jednak znacznie wcześniej i nie dotyczyły tylko trenerów. Dwukrotnie zdarzyło się, że interesy klubu nie pokrywały się z intencjami kibiców. Przed sześcioma laty Górnik, pod wpływem swojego dobroczyńcy, czyli kopalni węgla kamiennego, postanowił zmienić nazwę z GKS Górnik Łęczna na GKS Bogdanka. Pomysł firmował ówczesny prezes Artur Kapelko, który znalazł się w trudnej sytuacji. Był doświadczonym działaczem z praktyką w Jagiellonii i nawet jeśli nie podzielał opinii mocodawców, to musiał trzymać fason, mówiąc o marketingowej strategii kopalni Bogdanka. Wiedział, że jeśli jest strategiczny sponsor, to choćby dawał mniej pieniędzy, niż wynosiły potrzeby klubu (a bywało, że kopalnia nie dawała nic poza nazwą), należy robić wszystko, aby go utrzymać.
Pomysł nie spodobał się zdecydowanej większości radykalnych kibiców, dla których tradycja, chociaż krótka, była rzeczą świętą. Postanowili bojkotować mecze i po dwóch latach dopięli swego. W roku 2013 wrócono do starej nazwy: Górnik Łęczna. Reklama Lubelski Węgiel Bogdanka SA pozostała na koszulkach piłkarzy i tak jest do dziś.