Klasyka to oczywiście Stare Miasto z Plantami, Rynkiem, Drogą Królewską i Wawelem. Potem przejście na Kazimierz i skok przez Wisłę na Podgórze do Cricoteki, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK i Fabryki Emalii Oskara Schindlera. Moja mniej klasyczna trasa to spacer starym korytem Wisły przecinającym oficjalny szlak turystycznych pielgrzymek pod nieomal kątem prostym.
Zaczynamy pod Smoczą Jamą. Warto mieć przy sobie smartfon lub tablet. Dzięki tym przyborom współczesnej cywilizacji można się cofnąć w czasie, bez trudu znajdując w internecie zdjęcia okolic Wawelu z przełomu XIX i XX wieku. Na południe od Wawelu w kierunku mostu Grunwaldzkiego ciągnęło się wtedy osiedle Rybaki, z raczej na wpół wiejskim niż wielkomiejskim charakterem. Przecinając nieistniejące Rybaki, dojdziemy bulwarami do ul. Dietla.
Ta ulica to właśnie stare koryto królowej polskich rzek. Zostało ostatecznie osuszone właśnie za prezydentury Józefa Dietla (1866–1874). Do lat 70. XX w. ulica nazywana była też Plantami Dietlowskimi, bo pas zieleni z dwoma ulicami po bokach miał pierwotnie szerokość 100 metrów! Jeszcze w latach 60. Planty były miejscem zabaw kazimierskiej i grzegórzeckiej dzieciarni. Chłopcy grali w „pikuty" i „scyzoryki", a dziewczęta w „chłopka" i „klasy". Dziś środkiem pędzi tramwaj, a dwupasmowymi jezdniami sznur samochodów. Warto jednak przemierzyć „zdewastowane" planty, bo po obu stronach ciągle stoją liczne secesyjne kamienice.
Na koniec kilometrowego spaceru na północnym krańcu ul. Dietla ostatnia okazja, żeby zobaczyć zabytkowy wiadukt kolejowy pochodzący jeszcze z lat 60. XIX w., czyli z początków galicyjskich kolei. Najpierw był mostem na Wiśle, a teraz jest ostatni moment, by zobaczyć go w obecnym kształcie, bo czekają go kolejne zmiany.
Jeszcze pół wieku temu zalety akustyczne wiaduktu (100 m długości i 12 szerokości) chętnie wykorzystywali wiejscy wozacy, zachwalając „zimniokiiii" i „drzewoooo". Sklepienia mostu wzmacniały ich donośne głosy. Dziś trasa kolejowa jest poddawana przebudowie. Wiadukt będzie dwa razy szerszy i służyć też będzie Miejskiej Kolei Aglomeracyjnej. To poważna inwestycja w komunikację miejską i regionalną w Małopolsce. Niestety, nie obędzie się to bez ofiar. Zabytkowa elewacja zostanie zdjęta, a po zakończeniu budowy nowego wiaduktu ponownie założona. Proporcje jednak diabli wezmą. Natomiast bezpowrotnie zniknie (też zabytek) ziemny nasyp kolejowy, z którego (wbrew zakazom) chuliganeria grzegórzecka całe dziesięciolecia zjeżdżała w zimie na sankach. Zastąpi go bezduszna estakada, pod którą zaparkują samochody. Zniknie stary mur oporowy wzdłuż ulicy Blich. Ofiarą padnie też przepust drogowy na ul. Miodowej z roku 1855 łączący Kazimierz z nowym cmentarzem żydowskim.