To on przed 40 laty powołał tu unikalny ośrodek teatralny. Jubileuszowe międzynarodowe obchody planowane są od 28 września do 1 października.
Celem Stowarzyszenia Praktyk Teatralnych Gardzienice, zarejestrowanego oficjalnie w 1978 roku, stało się „docieranie do źródeł kultury ludowej, poszukiwanie enklaw kulturowych oraz budzenie zainteresowań twórczych wśród ludzi nieskażonych kulturą oficjalną".
Zespół Włodzimierza Staniewskiego, podejmując wyprawy badawcze, zaczynał od poznania najbliższej okolicy. Potem wędrowano w odleglejsze krańce Polski, a z czasem docierano do Laponii, Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej. W każdym z miejsc próbowano odnaleźć pierwotne formy widowisk. Program wyprawy zawsze obejmował treningi, spektakle, spotkania. Wszystko to składało się na tzw. przymierze z życiem.
– Chodziliśmy po zapadłych wsiach, zbieraliśmy resztki żywej tradycji, wierząc, jak romantycy, że w ludziach jak w żywej księdze można przeczytać prawdę – mówi nam twórca Gardzienic. – Grzebaliśmy w ludzkiej pamięci, ale i w duszach, często w ludzkich traumach. Tworzyliśmy coś w rodzaju archeologii kulturowej, a aktor w kontakcie z innymi ludźmi był szczególnym rodzajem spowiednika: nie tylko umiał spowiadać, ale też był gotów do własnej spowiedzi.
Każde dzieło Gardzienic jest z założenia formą niekompletną. Zostaje jednak zaprezentowane na scenie, bo dopiero tam może nabrać ostatecznego kształtu. Składa się z niedopracowanych jeszcze fragmentów „kosmicznej całości". Dlatego spektakle zawsze pozostają na etapie próby. Aby osiągnąć perfekcję, należy nieustannie ćwiczyć: giętkość ciała, doskonałość „śpiewanego ruchu", bo gest to specyficzny zapis muzyki.