To na razie chyba nie za bardzo się udaje. Aleksander Kwiek przyszedł z Górnika Zabrze, ale gdyby ktoś o tym nie wiedział, to patrząc na niego, by się nie zorientował. Z Danielem Gołębiewskim jest podobnie. Nie widać go było w poprzednim sezonie w Polonii, jest zagubiony i teraz, w Widzewie. Jest przynajmniej jakaś zdolna młodzież?
Jestem daleki od wystawiania indywidualnych cenzurek, tym bardziej że oficjalnie prawo do tego ma pierwszy trener. Młodzież jest w naszej akademii, szukamy też talentów w innych klubach. Proszę pamiętać, że Franciszek Smuda pracuje w Widzewie od niecałych dwóch miesięcy. On też musi się przyjrzeć, jak funkcjonuje klub i jego pracownicy. Proszę wybaczyć, ale nie znam drużyny ligowej, którą zbudowano w dwa miesiące. A Widzew trzeba budować.
Ja to rozumiem, ale niech pan to powie kibicom.
Kibice chyba też to rozumieją. Wszyscy w klubie mamy poczucie, że dzięki nowemu właścicielowi i stadionowi finansowo i organizacyjnie znajdujemy się kilka pięter wyżej niż nasi konkurenci w trzeciej lidze. Ale to też oznacza wyzwanie i odpowiedzialność. Nie chcę powiedzieć, że musimy w tym sezonie awansować do drugiej ligi, bo różne rzeczy w piłce widziałem i nauczyłem się pokory. Faworyt nie zawsze wygrywa. Jednak trudno mi sobie wyobrazić nastrój w tej części Łodzi, która kibicuje Widzewowi, gdybyśmy nie awansowali.
Pan może o tym nie wie, ale do klubu, który ma ambicje odegrania za kilka lat roli takiej, jaką odgrywał w Polsce w latach 90., nie można się dodzwonić, bo nikt nie odbiera telefonu. Z drugiej strony, na stronie internetowej Widzewa doliczyłem się dziesięciu sponsorów, wśród nich takie giganty, jak Murapol, LV Bet, Polska Grupa Energetyczna i Blachy Pruszyński oraz ponad 60 firm mających status partnerów. To jest potęga większa niż w niejednym klubie z wyższej klasy.